1400 km, 3 dni, 0 mandatów - brzmi realnie? To się okaże. Wielki test drogowy jest akcją, która ma skonfrontować sytuację faktyczną z wizją polityków. Samochodem przez Polskę jedzie trzyosobowy zespół, który sprawdza, jak wygląda drogowa rzeczywistość okiem kierowcy, podróżując zgodnie z przepisami.

Reklama

Próba ma wykazać, ile czasu zajmie pokonanie wyznaczonych tras (wyłącznie drogami krajowymi, z pominięciem autostrad) i czy Polacy jeżdżą przepisowo. Wyniki zarejestrowane przez aparaturę zamontowaną na pokładzie auta testerów zostaną porównane z prędkościami statystycznymi innych kierowców użytkujących aplikację Yanosik (dane pochodzące z kilkudziesięciu tysięcy urządzeń GPS, znajdujących się w pojazdach poruszających się po wybranych trasach).

Do rzeczy! Pierwszy dzień testu objął dwie trasy: z Poznania do Wrocławia i z Wrocławia do Warszawy. W sumie do przejechania było ponad 530 km.

Media

Trasa Poznań-Wrocław to 180 km, które testerzy pokonali w ponad 3 godziny - w tym czasie testujący na swojej drodze napotkali 13 żółtych fotoradarów i 4 szare. Przejechanie odcinka z Wrocławia do Warszawy (358 km) trwało prawie w 7 godzin - tu przy drodze testujące trio zauważyło 6 żółtych i 12 szarych fotoradarów.

Na trasie Wrocław-Warszawa testerzy zaobserwowali jeden przypadek wyprzedzenia na podwójnej ciągłej. W Warszawie napotkali dwa nieoznakowane patrole, a także około siedmiu miejsc częstych kontroli drogowych.

Warto podkreślić, że uczestnicy testu drogowego jechali całkowicie zgodnie z przepisami. Czy inni uczestnicy ruchu też byli tak grzeczni?

http://www.youtube.com/watch?v=3OyX8X2CgEM

Reklama

- Z moich obserwacji wynika, że kierowcy na ogół przestrzegają przepisów - opowiada portalowi dziennik.pl Paweł Bahyrycz, opiekun techniczny badania. - Byliśmy wyprzedzani przez kilka pojazdów, ale trudne warunki na drogach i śnieg sprawiają, że kierowcy w większości zdejmują nogę z gazu - dodaje Bahyrycz.

Prawdziwy test drogowy nie może obyć się bez zapytania o zdanie samych zainteresowanych, czyli kierowców. Uczestnicy wyprawy z kamerą i mikrofonem pytali zmotoryzowanych o ich stosunek do fotoradarów - czy zwiększenie ich liczby poprawi bezpieczeństwo na drogach, czy służy wyłącznie łataniu dziury budżetowej?

http://www.youtube.com/watch?v=-8nGpBAyLlo

Warto zwrócić uwagę na jeszcze jeden pogląd wyrażany przez kierowców: - Ludzie, z którymi rozmawialiśmy, wspominali, że odbierają fotoradary nie tylko jako straszak na piratów drogowych, ale także jako sposób na zarobek - mówi portalowi dziennik.pl Magda Zglińska, opiekun medialny testu.

Dziś trwa druga cześć testu: Warszawa-Gdańsk. Ostatni etap to Gdańsk-Poznań.