Przejezdność podczas Euro 2012 oznaczałaby faktycznie wpuszczenie ruchu na plac budowy. To może doprowadzić do utraty gwarancji i rękojmi przez inwestora – twierdzi prezes Izby Gospodarczej Drogownictwa Wojciech Malusi. Dlaczego wykonawca ma brać odpowiedzialność za niedokończoną autostradę? – pyta.
A wicedyrektor GDDKiA Tomasz Rudnicki odpowiada, że dyrekcja dysponuje opinią projektantów, według której samochody mogą jeździć bez uszczerbku dla A2 nawet po podbudowie (czyli drodze bez bitumicznych wierzchnich warstw). Do połowy kwietnia oczekujemy oświadczenia wykonawców tej sprawie – mówi Rudnicki. Dla bezpieczeństwa konstrukcji podczas Euro 2012 wprowadzimy za to zapewne na A2 zakaz ruchu ciężarówek – ujawnia.
Według dyrektora departamentu technologii w GDDKiA Wacława Michalskiego jeden załadowany tir może obciążyć drogę jak 160 tys. samochodów osobowych. Wyeliminowanie ruchu ciężkiego powinno wystarczyć, ale wykonawców to nie uspokaja. Według naszych informacji firmy przygotowują w tej sprawie ekspertyzy prawne przeciwko GDDKiA.
To ważna próba sił w autostradowej wojnie. Bo GDDKiA nie tylko nie bierze pod uwagę możliwości utraty gwarancji, ale domaga się wydłużenia jej do siedmiu lat. Powód? Pęknięcia na drogach, które pojawiły się po zimie na A1, A2 i A4. Według GDDKiA większość z nich to efekt ewidentnych błędów w sztuce budowlanej. Wykonawcy są innego zdania. Według Wojciecha Malusiego to GDDKiA wymusiła na nich rozwiązania technologiczne, których efektem są usterki.
Reklama
Firmy budujące drogi nie pozostają dłużne, domagając się od GDDKiA dopłat do kontraktów zawieranych w latach 2008 – 2010, kiedy ceny surowców potrzebnych do budowy dróg były niższe średnio o 30 proc. Roszczenia opiewają na łączną kwotę ponad 3 mld zł. Obie strony wzajemnie się szachują, a do Euro 2012 zostało już tylko 65 dni.
W tle tego konfliktu Sejm przegłosował ustawę umożliwiającą skierowanie ruchu podczas Euro 2012 na niedokończone drogi. Zostało jeszcze senackie „tak” i podpis prezydenta. Jeśli przepisy wejdą w życie, auta będą mogły wjechać na drogę, na której brakuje ostatniej warstwy asfaltu i ekranów akustycznych, a prace na jezdniach serwisowych wciąż trwają.
Ruch odbywałby się po drodze w budowie, której nikt nie przejął. Kto weźmie odpowiedzialność za ewentualny wypadek? – docieka Adrian Furgalski z Zespołu Doradców Gospodarczych TOR.
Każdy z budowanych odcinków A2 jest ubezpieczony przez wykonawców. Z tego źródła mogą być pokrywane roszczenia kierowców w razie wypadku – twierdzi kierownik kontraktu A2 Łukasz Lendner z GDDKiA.