Motocykle i samochody potrafią rozmawiać ze sobą - dzięki GPS (współrzędne z satelity) i bezprzewodowej komunikacji wymieniają się ze sobą danymi o położeniu na drodze, prędkości i przyspieszeniu. Układ przelicza wszystkie informacje i na tej podstawie potrafi określić, czy pojazdy są na kursie kolizyjnym. Alarm pozwala obu kierowcom znacznie wcześniej zwolnić i przygotować się do zatrzymania, by uniknąć kraksy.

>>>Kierowcy będą zbędni!

Reklama

Testy przeprowadzono na ośmiu różnych pojazdach różnych marek - technologia działa bardzo dobrze. Specjalnym komunikatem system ostrzegał kierowcę o możliwości zderzenia, np. na skrzyżowaniu przy skręcie auta w lewo, kiedy motocykl jedzie prosto (ma pierwszeństwo), lub w innej sytuacji - krzyżówka równorzędna kierowca samochodu dostaje sygnał, że z drogi po jego prawej stronie jedzie motor, zaś motocyklista jest informowany o aucie z lewej strony.

>>>GPS do motocykla, genialny i drogi bajer

Większość zderzeń z udziałem motocyklistów jest spowodowana przez zbyt wolną reakcję kierowców aut na szybko zbliżający się motor - taki wniosek płynie z badań przeprowadzonych na drogach Europy. Na ponad 920 wypadków motocyklowych w 88 procentach powodem był ludzki błąd, w 8 procentach zawiodły warunki atmosferyczne czy zła droga.

>>>Patrz w lusterka! Oni są wszędzie...

W 37 proc. winę za kraksę ponosili motocykliści, zaś w 50 pro. zdarzeń winowajcami byli kierowcy samochodów. Analizując te 50 proc., naukowcy stwierdzili, że 72 proc. winnych kierowców nie zauważyło motocyklisty, 3 proc. przyczyn to "zła zdolność zrozumienia" - szofer widział motor, ale jego mózg nie zareagował. Wreszcie 20 proc. przyczyny to niewłaściwa decyzja kierowcy auta - mimo że widział motor, nic nie zrobił i świadomie zdecydował dalej kontynuować jazdę.

System Hondy powstał po to, by ułatwić orientację, podnieść bezpieczeństwo i zmniejszyć ilość kolizji. Japońska marka pochwaliła się nim podczas imprezy zorganizowanej przez CAR 2 CAR Communication Consortium.

>>>Nie traci równowagi...