Na początku stycznia gigant motoryzacyjny Renault usunął ze stanowisk trzech wysoko postawionych pracowników, w tym członka ścisłego kierownictwa firmy. Koncern postawił im zarzut sprzedania obcemu państwu poufnych informacji na temat flagowego projektu koncernu, dotyczącego przyszłych modeli samochodów elektrycznych.

Reklama

Policja nie znalazła jednak dotąd żadnego potwierdzenia tych zarzutów. W poniedziałek, dwa miesiące po ujawnieniu afery, dyrekcja Renault wycofała się oficjalnie ze wcześniejszych oskarżeń. Koncern wyraził swój "szczery żal" w związku z tym faktami, przepraszając swoich byłych pracowników za ich "niesłuszne podejrzenie" o szpiegostwo.

Po poniedziałkowym nadzwyczajnym posiedzeniu kierownictwo koncernu zobowiązało się do tego, że trzej zwolnieni pracownicy "otrzymają rekompensatę i że zostanie im przywrócone dobre imię w oczach całej ekipy". Prezes Renault Carlos Ghosn przyznał w poniedziałek wieczorem, że "pomylił się" w sprawie rzekomego szpiegostwa, ale wykluczył swoją dymisję. Zaznaczył, że w czasie nadzwyczajnego zebrania poparli go inni członkowie zarządu Renault.

Szef koncernu dodał, że w następstwie całej sprawy zrzeknie się dużej części swojego wynagrodzenia za ubiegły rok w wysokości 1,6 mln euro. Przyznanie się dyrekcji Renault do błędów jest następstwem ustaleń prokuratury prowadzącej śledztwo w sprawie rzekomego szpiegostwa.

Według organów śledczych, wiele wskazuje na to, że niesłuszne oskarżenia pochodziły od samej załogi firmy. W ubiegłą niedzielę policja zatrzymała Dominique'a Gevrey, odpowiedzialnego za bezpieczeństwo Renault pod zarzutem udziału w "zorganizowanym oszustwie". Organy śledcze podejrzewają, że to właśnie on mógł "zmontować" fałszywe oskarżenia o szpiegostwo.

Francuska prasa wyrażała już wcześniej przypuszczenie, że autorem anonimowego listu do dyrekcji Renault, oskarżającego trójkę podejrzanych, był inny członek kierownictwa firmy, którym kierowały osobiste motywy, np. zawiść lub zemsta.

W styczniu, zaraz po ujawnieniu przez media podejrzeń, afera nabrała międzynarodowego charakteru, gdyż we francuskich mediach spekulowano wtedy o "chińskim śladzie". Pekin oświadczył w odpowiedzi, że oskarżanie Chin o udział w aferze dotyczącej szpiegostwa przemysłowego w Renault jest "bezpodstawne i nieodpowiedzialne".

Renault, w którym 15 procent udziałów ma państwo, chciałby stać się wkrótce, wspólnie ze swoim japońskim partnerem Nissanem, liderem sektora samochodów o napędzie elektrycznym.