Mężczyzna, mimo że wyrok skazujący jest już prawomocny, nie odbywa kary. Po złożeniu wniosku o jej odroczenie, został przebadany m.in. przez biegłych sądowych, którzy mieli wydać opinie w sprawie jego zdrowia. Opinie te jednak są utajnione.
Jak poinformował rzecznik Sądu Okręgowego w Krośnie Artur Lipiński, sąd na posiedzeniu niejawnym uznał, że nie ma przeciwwskazań zdrowotnych, które uniemożliwiałyby odbywanie kary. Dodał, że skazany może w ciągu siedmiu dni złożyć zażalenie na tę decyzję do Sądu Okręgowego w Krośnie. Po tym terminie decyzja sądu brzozowskiego się uprawomocni, a skazany otrzyma wezwanie do stawienia się w ciągu siedmiu dni w zakładzie karnym.
Będący obecnie na emeryturze policjant ma także zakaz kierowania wszelkimi pojazdami mechanicznymi przez sześć lat. Tak w marcu ub. roku zdecydował Sąd Rejonowy w Krośnie, a w lipcu wyrok ten utrzymał krośnieński sąd okręgowy.
Sprawa ta budzi duże zainteresowanie regionalnych mediów i społeczeństwa.
Do wypadku doszło w sierpniu 2007 roku w miejscowości Blizne koło Brzozowa. Samochód kierowany przez 42-letniego wówczas policjanta Krzysztofa T. uderzył w idącą chodnikiem grupę ludzi - dwie matki z czwórką dzieci. Na miejscu zginęli 3-letni bliźniacy: Piotruś i Pawełek, do szpitala zaś trafiła matka chłopców i 5-letnia Kinga.
Jadący z nadmierną prędkością (jak ustalił sąd ) T. wyprzedzał jadący przed nim inny samochód. Wówczas na drogę wybiegł pies. Kierowca chcąc uniknąć zderzenia z psem, zaczął hamować i gwałtownie skręcił w lewo. Stracił wtedy panowanie nad pojazdem, wjechał na chodnik, zaprzestając przy tym hamowania. Badania na alkomacie wykazały, że był trzeźwy.
Krzysztof T. w pierwszym procesie wyraził żal, ale nie przyznał się do winy. Składając wyjaśnienia, zaprzeczył, by jechał z taką prędkością. Wyjaśniał, że wyprzedzając samochód - jadący przed nim z prędkością około 50 km na godzinę - zobaczył psa, przebiegającego przez jezdnię.
Wówczas chcąc uniknąć potrącenia, najpierw zaczął hamować, a później przyspieszył i skręcił kierownicą. Wówczas wjechał na chodnik. Natomiast w procesie apelacyjnym powiedział jedynie, że dla niego i jego rodziny to także była tragedia.
W procesie wykorzystano opinie dwóch zespołów biegłych. Jeden z nich wyliczył, że Krzysztof T. jechał z prędkością nie mniejszą niż 107 kilometrów na godzinę, a drugi ustalił, że oskarżony poruszał się z prędkością 86 kilometrów, przy ograniczeniu do 50 km.
Właśnie nadmierną prędkość wytknął oskarżonemu sąd, uznając, że gdyby nie zbyt szybka jazda, nie doszłoby do tragedii. Ponadto oskarżony będąc policjantem był szczególnie zobligowany do przestrzegania przepisów.
Był to już drugi proces w tej sprawie. W maju 2009 brzozowski sąd skazał Krzysztofa T. na karę trzech lat więzienia i czteroletni zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych. Jednak po apelacji obrony i oskarżycieli posiłkowych (rodziny poszkodowanych), w październiku 2009 Sąd Okręgowy w Krośnie uchylił ten wyrok i skierował sprawę do ponownego rozpoznania.
Po wypadku policjant z 17-letnim stażem został zawieszony w czynnościach służbowych. Obecnie jest już na emeryturze. Wcześniej pracował w oddziale prewencji KWP. W czasie wypadku prowadził prywatny samochód. Jechał na posterunek policji w Bieszczadach, do którego został oddelegowany na okres lata z KWP w Rzeszowie.