Wiceminister infrastruktury Tadeusz Jarmuziewicz opowiedział się w Sejmie przeciw wprowadzeniu możliwości rejestracji w Polsce aut z kierownicą po prawej stronie.
Resort zdaje sobie sprawę ze skarg składanych przez obywateli do Komisji Europejskiej na zapisy prawa nie pozwalające na rejestrację takich aut - mówił wiceminister. "Jest w traktacie europejskim zapis o swobodnym przepływie towarów i usług, ale mamy też artykuł, że jeśli niesie to zagrożenie dla bezpieczeństwa, zdrowia i życia, to jest on nadrzędny. I tego będziemy się trzymać" - dodał.
Jarmuziewicz odpowiadał w Sejmie na pytania Jarosława Pięty i Jacka Brzezinki (PO) w sprawie rejestracji pojazdów z kierownicą z prawej strony.
Resort zasięgnął opinii różnych ośrodków naukowych i instytucji w sprawie możliwości rejestracji takich aut. "Te opinie były negatywne. Żadna z tych instytucji nie miała wątpliwości" - powiedział.
Czytaj dalej>>>
"W Polsce można zarejestrować przywieziony z zagranicy samochód z kierownicą z prawej strony, tylko trzeba go dostosować - przenieść kierownicę, pedały, zmienić deskę rozdzielczą - tłumaczył Jarmuziewicz. "Trzeba parę złotych włożyć, żeby tym samochodem jeździć" - dodał.
"Wśród krajów, które nie dopuszczają możliwości rejestrowania takich aut, są Czechy, Słowacja, Litwa, Ukraina i my. To się pokrywa z mapą emigracji zarobkowej. Ludzie, którzy wyjechali kilka lat temu, teraz chcą przywieźć te samochody ze sobą i je zarejestrować. Również firmy motoryzacyjne są zainteresowane tym, by te samochody wypchnąć z rynku i ulokować je u nas. Stąd duży lobbing, by zmienić przepisy" - mówił.
Według wiceministra, np. w Niemczech, gdzie rejestracja aut z kierownicą z prawej strony jest dozwolona, nikt takich samochodów nie kupuje. "W Niemczech mamy inną sieć dróg niż w Polsce. Można uznać, że na dwupasmowych drogach bezpieczeństwo jazdy samochodem z kierownicą z prawej strony jest większe. Tymczasem sieć dróg w Polsce jest inna, dominują drogi jednopasmowe i ruch takich pojazdów powoduje niebezpieczeństwa" - przekonywał.
Czytaj dalej>>>
Jarmuziewicz podał, że Polska otrzymała od Komisji Europejskiej opinię, w której domaga się wprowadzenia przepisów o rejestracji takich aut. "KE zaznacza, że brak reakcji spowoduje wniosek przeciw Polsce do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości" - powiedział. Jednak w jego ocenie Polska ma argumenty, by bronić swoich racji, a dopiero negatywny wyrok sądu może prowadzić do ewentualnych kar finansowych.
"Sądy administracyjne w Polsce, do których odwołują się osoby, którym odmówiono rejestracji, przyznają nam rację, przyjmują nasze podejście w tej sprawie" - podkreślił. "W razie procesu przed ETS nie czuję się bezradny, liczę, że uda się nam wygrać" - dodał.