Volt to nowość na setne urodziny GM. Samochód, który ma być przyszłością motoryzacji. Właśnie takim autem amerykański gigant wjeżdża w kolejne 100 lat. Co w nim wyjątkowego? Od razu trzeba powiedzieć, że chevrolet na prąd nie ma konkurencji. W odróżnieniu od np. toyoty prius, gdzie głównym źródłem napędu jest silnik benzynowy, a baterie wspomagają jego działanie przy przyspieszaniu, volt zawsze wykorzystuje elektryczność do napędzania kół - przez cały czas i przy każdej prędkości. Co najważniejsze: podczas jazdy w trybie elektrycznym auto nie emituje żadnych spalin.

>>>Tym będziemy jeździć przez kolejne 100 lat

Reklama

Prądem pod korek
Volt powstał na nowej płycie podłogowej dla kompaktów, którą już wykorzystuje chevrolet cruze, a w przyszłości kolejna generacja opla astry. Podłoga skrywa baterie litowo-jonowe, których pełne naładowanie z domowego gniazdka trwa ok. 3 godzin (w fazie prototypu tankowanie prądem do pełna zajmowało 6 godzin) i wystarcza na przejechanie 60 km w cyklu miejskim.

Słowem wracasz z pracy, podpinasz volta pod gniazdko w garażu i idziesz spać. Spece z GM szacują, że jedno ładowanie "pod korek", będzie kosztowało mniej niż 1 euro (ok. 3,3 zł)!

Jednak zasięg 60 km nie bierze się tylko z baterii - wspomaga go niezwykle opływowa karoseria. Samochód kształtowano przez setki godzin w tunelu aerodynamicznym. Efekt? Volt to najbardziej aerodynamiczne auto w dziejach General Motors.




Dłuższa wycieczka? Nie ma sprawy - po wyczerpaniu akumulatorów do akcji samoczynnie wkracza niewielki silniczek - generator ze stałymi obrotami dostarcza prąd do elektrycznej jednostki napędowej i jednocześnie uzupełnia baterie. Motor nie przenosi żadnych sił napędowych na koła, dlatego można go dobrze odizolować od kabiny.

Prądnica spala zwykłą benzynę lub bioetanol (E85 - paliwo składa się w 85 procentach z alkoholu i w 15 procentach z etyliny). Zatankowany do pełna zbiornik pozwala wydłużyć zasięg o setki kilometrów, aż akumulator zostanie naładowany!

>>>Nowy chevrolet z Polski zamiast lanosa

Ciekawostka - prototyp architektury E-Flex zakładał też, że zamiast napędu benzynowego, pod maskę można wstawić silnik na wodór lub biodiesel. Plany przewidywały motor spalający 100-procentowy etanol - czyli alkohol absolutny, taki superczysty spirytus.

Elektryczny napęd volta daje kierowcy 150 KM i 370 Nm momentu obrotowego. Maksymalna prędkość to 160 km/h. Producent obiecuje ciche i komfortowo wyposażone wnętrze. Wszystko ma działać na dotyk - wyświetlacze, klimatyzacja, nawigacja, audio. Nawet uruchamianie auta będzie przypominać start laptopa - wciśnij guzik "ON".

Kilometr za 7 groszy, 100 km za 7 zł
Jazda elektrycznym chevroletem ma być sześć razy tańsza niż podróżowanie zwykłym samochodem. GM zakłada, że posiadanie i używanie volta powinno kosztować 2 eurocenty (ok. 7 groszy) za kilometr jazdy na akumulatorze, w porównaniu do 12 eurocentów (40 groszy) za kilometr podróżowania przy spalaniu benzyny po 1,50 euro za litr (ok. 5 zł).
Jak obliczyli fachowcy z Detroit, kierowca pokonujący ok. 100 km dziennie oszczędzi ok. 2 tys. litrów paliwa rocznie, w porównaniu do spalania auta podobnych rozmiarów (śr. 7,8 l/100 km).

Od kiedy? Start seryjnej produkcji zaplanowano na ostatnie miesiące 2010 roku (będzie produkowany w USA). Mało tego, wiadomo, że rewolucyjny volt trafi także do Europy pod znaczkiem Opla. Data? Koniec 2011 roku. GM rozważa uruchomienie produkcji na Starym Kontynencie. Polska? Gliwice? Dlaczego nie…

>>>Tym razem od tyłu!