Już w czwartek 19 listopada 2009 roku w londyńskim Old Billingsgate odbędzie się światowa premierowa najnowszej 37. edycji kultowego Kalendarza Pirelli. Wtedy przekonamy się o efektach pracy Terrego Richardsona, fotografa którego włoscy oponiarze zaprosili do współpracy. Okaże się czy wybór kontrowersyjnego nowojorczyka do wykonania zdjęć do Kalendarza Pirelli 2010 to dobre posunięcie.
>>>Naga Polka w kalendarzu Pirelli 2009 - film i galeria
Zarówno prace jak i wizerunek Richardsona dalece odbiegają od standardów. Jego zdjęcia nie są klasycznie ładne, czy grzeczne, ale odważne i prowokujące. Autor nie boi się krytyki. Uwielbia nagość, ale jednocześnie nie szuka blasku i świeżości, a prowokacji, ekspresyjnego realizmu, wyraźnych detali bez komputerowego retuszu.
>>>Kobieta w aucie woli powoli, on chce szybko
Obraz Terriego porównywalny jest ze stylem środowisk przestępczych. Znakiem rozpoznawczym fotografa są charakterystyczny wąsik i liczne tatuaże. Wszystko to powoduje, że finalny efekt sesji Pirelli jest trudny do przewidzenia.
Na kartach kalendarza pojawi się 12 młodych modelek w tym m.in.: Ana Beatriz Barros, Rosie Huntgindon, Miranda Kerr, Abbey Lee Kershaw, Enico Mihalik.
Tegoroczna edycja Kalendarza Pirelli to powrót do korzeni wydawnictwa oraz do egzotycznych i sugestywnych obrazów lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych, kiedy to młode początkujące modelki były fotografowane na tle nieskażonych, dzikich plaż; naturalnie, spontanicznie i prosto.
>>>Kalendarz Pirelli 2010 - zdjęcia z przecieku
Kto weźmie udział w uroczystości? Jak zostanie przyjęta edycja Kalendarza Pirelli 2010? Przekonamy się już 19 listopada!
Na finał zajrzyjmy do kroniki tego dzieła… Od narodzin w 1964 roku, Kalendarz Pirelli traktowany był, jako prestiżowe wydawnictwo. Nad każdą edycją pracowali najlepsi fotograficy, którzy w wyjątkowych miejscach uwieczniali najpiękniejsze kobiety świata. Kalendarz otrzymywali jedynie najwybitniejsi koneserzy sztuki - filmowcy, aktorzy, muzycy, artyści i oczywiście najważniejsi klineci firmy Pirelli.
Kalendarz do dziś nie jest na sprzedaż. Na świecie ukazuje się zaledwie kilkanaście tysięcy egzemplarzy, do Polski trafia jedynie 150 sztuk. Pierwszy egzemplarz zawsze przekazywany jest na ręce królowej Anglii.