Suzuki Jimny w czasach wymuskanych SUV-ów jest ostatnim samurajem motoryzacji. To jeden z niewielu prawdziwych samochodów terenowych – zbudowany na ramie nośnej typu drabinowego, wyposażony w reduktor i sztywne mosty, a przy tym nieduży, lekki, zwinny i niedrogi. Przez fanów off-roadu ceniony za niezwykłą dzielność na bezdrożach oraz bezawaryjność. Jego historia sięga wiosny 1970 roku – wtedy pojawił się pierwszy Jimny. A największą popularność zdobyła trzecia generacja tego modelu pokazana w 1997 roku i produkowana z modyfikacjami przez ponad 20 lat...
Wreszcie w 2019 roku po suszy przyszedł deszcz i na rynku zadebiutował nowy Jimny. Dostał prosty, wolnossący silnik benzynowy 1.5/102 KM, niezwyciężony jak żołnierze GROM napęd 4x4 i pudełkowatą karoserię. Sympatyczny samochód dla sympatycznych ludzi. Stał się łamaczem serc. Suzuki nie mogło opędzić się od zamówień, ludzie zapisywali się w kolejki – czas oczekiwania i cena nie grały roli. Auta wystawiane w ogłoszeniach były droższe niż u dilera… Aż gruchnęła wieść, że producent ogranicza dostępność modelu Jimny w Europie, czyli także w Polsce. Przyczyną tak radykalnej decyzji miały być nowe przepisy dotyczące emisji spalin. Przypominamy, że od 1 stycznia 2020 roku obowiązuje zaostrzona norma na poziomie 95 g CO2/km i jest ona związana z wysokimi karami dla producentów (95 euro za 1 g przekroczenia emisji, liczone od wszystkich wprowadzonych na rynek UE nowych aut).
Suzuki Jimny z homolagacją ciężarową
Suzuki nie ugięło się jednak pod naporem biurokracji i znalazło sposób na pomysły urzędników – wprowadza na rynek model Jimny z homologacją N1, czyli jako lekki samochód ciężarowy. A homologację N1 charakteryzuje wyższy limit CO2, niż w przypadku aut osobowych. Dzięki temu japoński producent nie będzie musiał płacić kar za emisję nakładanych przez UE.
Nikt nie zapłacze po kanapie?
Produkowany w Japonii Jimny w użytkowej odmianie z pewnością przypadnie do gustu leśnikom, firmom budowlanym czy policji jako auto dla przewodników psów tropiących. Zwłaszcza, że samochód oferuje takie same, bezkompromisowe właściwości terenowe i rozwiązania, jak w wersji osobowej – ramę nośną, 3-wahaczowe, sztywne zawieszenie osi ze sprężynami śrubowymi i napęd 4x4 ALLGRIP PRO z przekładnią redukcyjną. Benzynowy silnik 1.5 zostanie połączony ze skrzynią manualną.
Wyróżnikiem ciężarowego Jimny będzie też bagażnik o pojemności 863 l, który od części pasażerskiej odzieli specjalna przegroda. Kufer z całkowicie płaską podłogą jest większy o 33 litry niż w wersji osobowej ze złożonymi oparciami siedzeń. Dla porównania Skoda Octavia kombi to "tylko" 640 l.
– Większość nabywców nowego modelu to użytkownicy profesjonalni z różnych branż, którzy ze względu na charakterystykę tego samochodu w większości użytkowali Jimny ze złożonymi tylnymi siedzeniami – powiedział dziennik.pl Sebastian Kościółek, manager ds. PR i produktu Suzuki Motor Poland. – Wychodząc naprzeciw oczekiwaniom klientów, Suzuki zadecydowało o wprowadzeniu na rynek modelu z homologacją ciężarową, w którym tylną kanapę zastąpiono płaską podłogą. Oprócz tego przestrzeń ładunkową oddzielono bezpieczną przegrodą od pasażerów. Dzięki powiększeniu i zabezpieczeniu przestrzeni bagażowej Jimny stał się praktyczniejszym narzędziem do pracy – ocenił.
Nowy Jimny dla zapracowanych
Jimny w wersji ciężarowej jest wyposażony w te same systemy bezpieczeństwa, co wersja osobowa, włączając system Dual Sensor Brake Support (DSBS) zapobiegający kolizji poprzez automatyczne uruchomienie hamulców, układ wspomagania ruszania na wzniesieniu oraz wspomaganie zjazdu ze wzniesienia. Do listy standardowego wyposażenia dołączył system eCall - funkcja powiadamiania o sytuacji awaryjnej w przypadku kolizji.
Cena? Jimny jako ciężarówka odkryje sekret jeszcze jesienią. I tu rodzi się szatański plan. Może ktoś w centrali Suzuki wpadnie na pomysł i brakującą w takiej "dostawczej terenówce" tylną kanapę będzie można dokupić z katalogu akcesoriów. Inna sprawa, że 4-osobowa konfiguracja tego auta już teraz jest rzadko wykorzystywana.