Niejawna część mów została zaplanowana na 7 lipca. Następnego dnia zaplanowano ogłoszenie żądań prokuratora i obrony. Wyrok w sprawie ma zapaść 9 lipca - podaje portal TVN24..

Jak relacjonuje portal, podczas mowy końcowej prokurator zwrócił się do Kościelnika z pytaniem, czy podziękował kierowcy rządowej limuzyny, że ten, uderzając w jego auto, starał się manewrować, aby nie wyrządzić żadnych szkód i uratował mu życie, a Beatę Szydło i jej kierowcę przeprosił za to, że doznali poważnego uszczerbku na zdrowiu. Kościelnik nie krył oburzenia tymi słowami. - Słowa prokuratora były mocno nie na miejscu (...) Było to po prostu bezczelne z jego strony - stwierdził kierowca fiata seicento.

Reklama

Władysław Pociej, obrońca Sebastiana Kościelnika argumentował, że winę za zdarzenie ponoszą kierowcy BOR. – W moim przekonaniu, jeśli pozbawić pojazdy rządowe statusu uprzywilejowania, jeżeli na dodatek wykazać, że kierowcy tych pojazdów złamali wszelkie zasady - jazda pod prąd, przekraczanie podwójnej ciągłej linii, wyprzedzanie na skrzyżowaniu, jazda z prędkością, która musi budzić zdumienie – to to są okoliczności, które muszą przesądzać o winie tych ludzi - mówił.

Do wypadku doszło 10 lutego 2017 r. w Oświęcimiu. Policja podała, że rządowa kolumna trzech samochodów, w której jechała ówczesna premier Beata Szydło wyprzedzała seicento. Jego 21-letni kierowca przepuścił pierwszy samochód, a następnie zaczął skręcać w lewo i uderzył w auto ówczesnej szefowej rządu, które następnie uderzyło w drzewo.

W połowie 2018 roku marca krakowska prokuratura okręgowa wystąpiła do sądu w Oświęcimiu z wnioskiem o warunkowe umorzenie postępowania. Śledczy chcieli wyznaczenia Sebastianowi Kościelnikowi okresu próby wynoszącego rok. Mężczyzna miałby też zapłacić 1,5 tys. nawiązki.

Kościelnik wraz ze swoim obrońcą Władysławem Pociejem nie zgodzili się na umorzenie sprawy. W lipcu 2018 roku sąd w Oświęcimiu zadecydował, że sprawa trafi na rozprawę główną.

Proces rozpoczął się w połowie października 2018 roku.