PZU udaremniło próbę wyłudzenia odszkodowania na sumę 40 mln zł - informuje Puls Biznesu.
W styczniu 2014 roku w Bytomiu spłonęła laweta z siedmioma drogimi samochodami BMW X5. Niedługo później do PZU, który ubezpieczał flotę czterech aut znajdujących się na przyczepie, trafił wniosek o wypłatę odszkodowania. Opiewał na 40 mln zł.
Suma była tak wysoka, gdyż samochody, należące formalnie do śląskiego dilera, miały być w rzeczywistości przeznaczone dla polskich służb specjalnych i w związku z tym zostały specjalnie wyposażone.
To właśnie przystosowanie na potrzeby specsłużb, którego dokonano w amerykańskiej bazie Ramstein na terenie Niemiec tak znacząco podniosło wartość. Auta miały być opancerzone, z kuloodpornymi szybami, wyposażone w specjalne systemy łączności, kamery i radary dopplerowskie.
Sprawę zbadał dyrektor biura bezpieczeństwa PZU Robert Dąbrowski. Jego wątpliwości wzbudził fakt, że tak cenne samochody były wiezione na jednej lawecie. Zauważył też błędy w pieczątkach, umieszczonych w przedstawionej PZU dokumentacji.
Po jej zweryfikowaniu w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych okazało się, że została sfałszowana. PZU odmówiło więc wypłacenia odszkodowania i zawiadomiło prokuraturę oraz Centralne Biuro Śledcze.
Dochodzenie wykazało, że samochody nie były przeznaczone dla służb, a spłonęły wskutek eksplozji mikroładunku wybuchowego. Śledztwo wykazało, że oszuści mogli mieć wspólników w firmie leasingowej, która ubezpieczyła samochody w PZU.