Janusz Popiel, prezes stowarzyszenia "Alter Ego" podkreślał w Polskim Radiu 24, że kiedy zostanie zatrzymany pijany kierowca, praktycznie nic się z nim nie dzieje. Nie pracują z nimi psychologowie ani specjaliści od uzależnień. "My tylko udajemy, że coś robimy, czyli ewentualnie zmieniamy przepisy" - mówił.
Jak podkreślał prezes Stowarzyszenia Pomocy Poszkodowanym w Wypadkach i Kolizjach Drogowych "Alter Ego", brakuje debaty ze społeczeństwem i organizacjami pozarządowymi. Brakuje wykorzystania instrumentów, które istnieją, a jedynie ogłaszane są projekty zaostrzenia kar. Jednak brakuje na przykład nieuchronności kary.
W 2012 roku na 226 osób skazanych za spowodowanie pod wpływem alkoholu i narkotyków najcięższego w skutkach, śmiertelnego wypadku, tylko cztery zostały skazane na karę powyżej ośmiu lat pozbawienia wolności. Zdaniem Janusza Popiela, przerażającym jest, że większość osób, które zabijają na drodze skazywana jest na karę w zawieszeniu.
Zupełnie innym problemem są odszkodowania za wypadki spowodowane przez pijanych kierowców.
Pomysł, żeby odszkodowanie płacili sprawcy wypadków, jest nierealny - mówi ekspert. W praktyce, wcześniej czy później, odszkodowania wypłacają zakłady ubezpieczeń, w których ubezpieczony był pojazd, lub Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny. Tylko te instytucje mają prawo ściągać pieniądze od sprawcy.
Skierowanie pozwu przez poszkodowanego bezpośrednio do sprawcy może spowodować, że nawet jeśli uzyska odszkodowanie to tytuł wykonawczy będzie mógł jedynie powiesić na ścianie - podkreślił Janusz Popiel. Taki tytuł nie będzie ściągalny - dodał gości Polskiego Radia 24.
Odnosząc się do dzisiejszego procesu w Szczecinie przeciwko piratowi z Kamienia Pomorskiego, który 1 stycznia zabił sześć osób, w tym dziecko, prezes Stowarzyszenia Pomocy Poszkodowanym w Wypadkach i Kolizjach Drogowych "Alter Ego" podkreślił, że rozpisanie sprawy na trzy dni prowadzi do skrócenia procesu. Chodzi o to, żeby od postawienia w stan oskarżenia do wydania wyroku minęło jak najmniej czasu.