Mowa o 34 ośrodkach, które przygotowując się do zmian w procedurze ubiegania się o prawo jazdy, wybrały system informatyczny dostarczany przez konsorcjum ITS/Sygnity. Choć zmiany weszły w życie 19 stycznia, do tej pory system nie jest w stanie komunikować się drogą elektroniczną ze starostwami, w których kandydaci muszą wyrobić sobie profil kandydata na kierowcę (PKK). Tylko w ten sposób ośrodki miały informować starostów, czy kandydat zdał egzamin na prawo jazdy.
Początkowo spośród wszystkich 49 WORD-ów w kraju tylko 14 wybrało ofertę PWPW. Te, które zdecydowały się na system Sygnity (łącznie 35 ośrodków), nie mogły egzaminować na nowych zasadach, bo PWPW zablokowały konkurentowi dostęp do interfejsu systemów stosowanych w starostwach (były ich generalnym wykonawcą). Za dostęp do niego PWPW zażądało od Sygnity 25 tys. zł netto rocznie. Sygnity nie zgodziło się na takie rozwiązanie.
Z pomocą przyszedł resort transportu, który przygotował rozporządzenie w sprawie egzaminowania osób ubiegających się o uprawnienia do kierowania pojazdami. Dopuszcza ono obieg papierowy dokumentów i procedurę awaryjną przy ubieganiu się o prawo jazdy. W efekcie kandydat w WORD-ach obsługiwanych przez ITS/Sygnity musi składać oświadczenia o prawdziwości danych podanych wcześniej w starostwie. Z kolei urzędnicy w starostwach muszą ręcznie wklepywać dane przesłane przez ośrodki egzaminacyjne.
WORD-om, będącym pod presją ze strony niezadowolonych kandydatów, kończy się cierpliwość. Coraz więcej z nich zrywa umowy z ITS/Sygnity i przechodzi do PWPW – tak zrobiły już ośrodki z Koszalina, Kielc, Tarnowa i Białej Podlaskiej. – Obsługujemy już w sumie 18 ośrodków. Niebawem będzie ich 20, bo w weekend podłączą się dwa kolejne – powiedział nam w piątek Tadeusz Wachowski z PWPW. Przyznał, że prowadzone są rozmowy z kolejnymi dziesięcioma ośrodkami.
Reklama
Tymczasem do ośrodków przechodzących do PWPW spółka Sygnity wysyła pisma z żądaniem uzasadnienia tej decyzji. Jak twierdzi Piotr Żukowski z tej firmy, „każde odstąpienie od umowy spotka się z adekwatną reakcją”. Jest zdania, że Sygnity dopełniła umowy ze swojej strony – wdrożyła w terminie oprogramowanie do egzaminowania kandydatów, a PWPW bezprawnie blokuje jej dostęp do systemów starostw, wykorzystując swój monopol. Firma złożyła już doniesienie w tej sprawie do UOKiK.
Dyrektorów WORD-ów argumenty Sygnity nie przekonują. – Umowa została przerwana w związku z brakiem integracji systemu z systemami starostw. Od tego uzależniony był odbiór końcowy. Mimo wezwań z mojej strony to nie nastąpiło, więc uznałem, iż wykonawca zaprzestał realizacji pełnej umowy – mówi nam Zbigniew Kot, dyrektor WORD w Białej Podlaskiej. Na nasze pytanie, czy nie obawia się reakcji ze strony ITS/Sygnity, odpowiada: – Prędzej to ja podejmę kroki prawne, by uzyskać odszkodowanie. Tylko do 31 stycznia Sygnity było nam winne 16 tys. zł z tytułu kar umownych.
WORD w Toruniu rozważa wyjście pośrednie, tzn. chce zostać przy ITS/Sygnity, kupując jednocześnie od PWPW dostęp do systemu starostw. – Rozwiązanie to ma charakter tymczasowy i w żadnej mierze nie zwalnia wykonawcy systemu z realizacji wszystkich zobowiązań umownych – czytamy w piśmie, które dyrektor ośrodka Marek Staszczyk wystosował do ITS/Sygnity. Zastrzega sobie też prawo do rekompensaty poniesionych kosztów.
Konflikt na linii WORD – Sygnity – PWPW to nie wszystko. O swoje zamierzają upomnieć się również starostwa. Nie podoba im się, że rząd dopuścił procedurę awaryjną, która dla urzędników wiąże się z dłuższymi procedurami i koniecznością zatrudniania dodatkowych urzędników. – Starostowie poniosą koszty takiego rozwiązania. Niewykluczone, że wejdą na drogę sądową przeciwko Skarbowi Państwa o zwrot tych kosztów – zapowiada Marek Wójcik ze Związku Powiatów Polskich. Jego zdaniem sytuacja w WORD-ach to przykład złej praktyki, z której trzeba wyciągnąć wnioski na przyszłość. – Rury są, woda jest, tylko ktoś musi odkręcić kurek, by ta woda popłynęła. Ale kurek trzyma PWPW, które zapewnia, że go odkręci, dopiero gdy Sygnity mu za to zapłaci. Czy nie jest zatem tak, że podmiot będący własnością publiczną stał się monopolistą? – zastanawia się Wójcik.
Procedura awaryjna oznacza dla starostw dodatkowe koszty.