Tomasz Sewastianowicz: Skąd pomysł na stworzenie takiego pojazdu?
Bartosz Bączek, NEWind Energy: Wszystko zaczęło się od chęci stworzenia odpowiednika śmigacza - latającego skutera, którym poruszali się bohaterowie filmu Gwiezdne Wojny - czegoś co po prostu sprawiłoby użytkownikowi frajdę z lotu. Później pojawiły się pomysły bardziej użytecznych zastosowań. Tego typu urządzenia mają swój rozkwit dopiero przed sobą, a potencjał - ogromny, więc sposoby ich zastosowania będą się z pewnością mnożyć.
Pierwszy prototyp już lata?
Jesteśmy na etapie kompletowania elementów struktury siłowej raptora. Myślę, że za około 3 tygodnie będziemy mogli pokazać główną jednostkę napędową (silnik Suzuki Hayabusa) po tuningu wykonanym pod nasze potrzeby, wraz ze śmigłami. Silnik spalinowy o mocy 330 KM napędza główne śmigła nośne oraz generator energii zasilający z kolei elektryczne silniki manewrowe. Wszystkie silniki zarządzane są z centralnej jednostki sterującej wraz z systemem stabilizacji oraz kierowania pojazdem, który jest efektem prac naszego zespołu projektowego i jest w trakcie procesu patentowego. Sterowanie raptorem odbywać się będzie przy pomocy kierownicy przypominającej motocyklową oraz innowacyjnego układu czujników. Mamy nadzieję, że do końca roku pokażemy prototyp w locie.
Ile osób główkuje nad tym pojazdem?
Obecnie nad projektem pracuje kilkanaście osób. W zespole są inżynierowie lotnictwa, konstruktorzy, automatycy, specjalista ds. patentowych, tunerzy.
Czy interesowaliście już może tym sprzętem wojsko, drogówkę, służby ratunkowe?
Rozwiązania dla tego typu służb są opracowywane, w tym momencie jest jednak za wcześnie by wyjść do nich z ofertą. Pewne jest natomiast, że takie maszyny są potrzebne - czego poświadczeniem może być np. fakt zakupu przez służby ratunkowe Dubaju ok. 20 sztuk jednoosobowych urządzeń latających - działających na podobnej zasadzie.
Ile osób raptor będzie mógł zabrać na pokład?
Model, który obecnie konstruujemy będzie mógł zabrać jedną osobę. Ale myślimy już o wersji zdolnej zabrać 2-3 ludzi.
Jaki przewidujecie zasięg i wysokości lotu?
Przewidujemy, że zasięg maszyny wyniesie ok. 150 kilometrów, wysokość lotu - nawet 900 metrów, przy czym na rynek amerykański przygotowujemy w pierwszym etapie maszynę z ograniczeniem wysokości wznoszenia do 3,7 metra. Jest to wysokość, do której pionowzlot taki jak nasz nie wymaga latając w USA certyfikatu na wehikuł latający.
W kolejnych etapach będziemy dopełniać procedur, które umożliwią w USA loty hoverbike'm na większych wysokościach. W innych krajach w kwestii dopuszczalnej wysokości lotu decydujące będą uwarunkowania prawne dotyczące lekkich konstrukcji latających właściwe dla danego państwa.
Gdzie ten pojazd miałby być produkowany?
Nasze urządzenia będą produkowane w Polsce, w Wojniczu pod Tarnowem.
Czy odnotowaliście już zainteresowanie - chęć kupna?
Sama koncepcja Hoverbike'a jest pozytywnie odbierana przez amatorów sportów ekstremalnych, zwolenników podnoszenia poziomu adrenaliny za pomocą różnej maści spalinowych sprzętów (nie tylko latających) - np. rajdowców, kartingowców, motocyklistów. Myślę, że zainteresowanie będzie rosło, ponieważ dopiero robi się głośno wokół maszyn tego typu. Wielu ludzi nie wie, że one istnieją.
Prowadzimy wstępne rozmowy z potencjalnymi klientami - póki co spoza naszego kraju. Oczywiście wstępne - ponieważ obecnie jesteśmy na etapie budowy prototypu.
Ile pieniędzy zainwestowano do tej pory?
Trwają negocjacje z funduszem zainteresowanym wejściem kapitałowym w spółkę. Do zakończenia rozmów jesteśmy zobligowani do nie ujawniania tej informacji.
Skąd pozyskacie lub zamierzacie pozyskać środki na sfinansowanie projektu do końca? Czy zostały już zawarte konkretne umowy w tej kwestii?
Hoverbike nie jest jedynym produktem Spółki NEWind Energy. Jak wspominałem - prowadzimy także rozmowy z inwestorem. Chciałbym tu podkreślić, że nie tworzymy "dotacyjnej wydmuszki".
W ogóle nie staramy się o dotację. Naszym celem jest stworzenie latającego skutera i wdrożenie go do sprzedaży. Projekt zostanie zrealizowany z pomocą zewnętrzną lub bez niej.
Kiedy w takim razie ruszy seryjna produkcja? Będzie drogo?
Jeśli wszystko ułoży się po naszej myśli - już w połowie 2017 roku. A cena to 65 tys. dolarów (ok. 250 tys. zł).