Niemiecki instytut badań technicznych pojazdów Kraftfahrzeugtechnische Institut (KTI) zdecydował się uzmysłowić kierowcom skutki wypadku w aucie wcześniej rozbitym i naprawionym metodą delikatnie mówiąc "nie polecaną przez producenta samochodu". Inżynierowie KTI na potrzeby eksperymentu wybrali dwa volkswageny passaty B6 - modele dziś bardzo popularne wśród aut sprowadzanych do Polski.
Oba samochody zostały poddane dwóm testom zderzeniowym przeprowadzonym według standardów Euro NCAP. Główna siła skierowana była na środkowy słupek B.
Jak podkreślają przedstawiciele KTI próby zderzeniowe zostały przeprowadzone jednakowo, różna była jednak technologia naprawy samochodów po pierwszym zderzeniu.
Srebrny passat variant był naprawiany dokładnie według aktualnych standardów producenta (w tym przypadku Volkswagena) dla tego modelu, niebieski pojazd według starszej technologii.
Co warto podkreślić ku przestrodze przyszłych kupujących używane auta - różnice po naprawie obu samochodów nie były widoczne na pierwszy rzut oka, a wyszły na jaw dopiero po przeprowadzeniu drugiego testu zderzeniowego.
Z raportu KTI wynika, że passat naprawiany zgodnie z aktualnymi standardami producenta, także po drugim zderzeniu, chronił pasażerów tak jak podczas pierwszego testu zderzeniowego, między innymi dzięki kompletnie wymienionemu słupkowi B. Wyniki po zbadaniu drugiego z volkswagenów nie napawają optymizmem.
Zdaniem pomysłodawców eksperymentu nieaktualna technologia łączenia elementów słupka B i zastosowanie starych procedur naprawy spowodowało znacznie większą deformację bocznego słupka i płyty podłogowej, nieprawidłowe działanie bocznej poduszki powietrznej oraz brak wyzwolenia kurtyny powietrznej.
W obrębie słupka B bok nadwozia przesunął się o ponad 60 mm głębiej w kierunku środka samochodu, a więc w kierunku pasażerów, niż w samochodzie naprawionym zgodnie z aktualnymi normami producenta. W tym przypadku różnica 6 cm może kosztować zdrowie a nawet życie...