Od uruchomienia elektronicznego systemu poboru opłat minęło już półtora roku, a z każdym dniem kontrowersji wokół niego przybywa. Narzekają zwłaszcza pracownicy firm transportowych, którzy dostają wezwania do zapłaty opłaty administracyjnej za każdorazowy przejazd pod bramką wyposażoną w kamerę. Zgodnie z wytycznymi ministra transportu, budownictwa i gospodarki morskiej zdjęcie z takiej bramownicy kontrolnej jest podstawą do wszczęcia postępowania w każdym przypadku, w którym opłata nie została pobrana (kara 3 tys. zł, jeśli w aucie nie było viaBOX-a, czyli urządzenia służącego do poboru opłat, lub nie było środków na koncie) lub została pobrana w niepełnej wysokości (1,5 tys. zł).
Nie ma przy tym limitu postępowań, jakie można wszcząć wobec jednego kierowcy, więc kary kumulują się do niebotycznych rozmiarów (niektórym kierowcom Inspekcja Transportu Drogowego wystawiła wezwania do zapłaty na sumy przekraczające milion złotych).
Nasze wytyczne są OK...
Kłopot w tym, że interpretacja przepisów przez resort transportu umożliwia podwójne karanie za to samo przewinienie (w przypadku gdy ktoś jadąc drogą płatną bez pieniędzy na koncie viaTOLL lub nawet bez urządzenia służącego do płacenia e-myta, przejedzie pod więcej niż jedną bramownicą kontrolną).
– Przyjęta przez ministerstwo interpretacja uwzględnia specyfikę kontroli w elektronicznym systemie poboru opłat i nie powinna prowadzić do nakładania kar administracyjnych za każdą przejechaną bramownicę – utrzymuje Mikołaj Karpiński, rzecznik resortu, twierdząc, że to ogranicza nadmierną represyjność przepisów.
Podkreśla, że informacje o naruszeniach z bramek bez kamer nie mogą stanowić podstawy do wszczynania postępowań administracyjnych. A takich bramek jest ponad 90 proc.
– Obecnie na sieci dróg płatnych jest 40 urządzeń stacjonarnych, które rejestrują obrazy pojazdu, czyli ok. 7 proc. z wszystkich 555 bramownic (1 bramownica rejestrująca obrazy na 50 km dróg objętych opłatą) – wylicza rzecznik.
– Nie ma znaczenia, ile jest tych kamer, jeśli można ukarać kierowcę dwa razy za to samo. Jeśli kierowca jedzie z Gdańska do Warszawy i zostanie sfotografowany np. w Tczewie, a potem za Toruniem, to ma karę naliczaną dwukrotnie. Tymczasem jedna powinna dotyczyć całej trasy, od wjazdu na autostradę do zjazdu z niej – wskazuje prof. Ryszard Stefański z Uczelni Łazarskiego, prawnik specjalizujący się w zagadnieniach transportowych.
...ale rozważymy zmianę
Kłopotów byłoby mniej, gdyby nie pierworodny błąd, jaki ciąży na systemie poboru e-myta. Ustawodawca wyszedł bowiem z założenia, że użytkownik systemu służącego do poboru opłat viaTOLL i kierowca fizycznie korzystający z drogi płatnej z reguły nie jest tą samą osobą. Użytkownikiem systemu i stroną umowy z firmą Kapsch Telematic System (operatorem systemu viaTOLL) jest posiadacz pojazdu, więc najczęściej firma transportowa. Zgodnie natomiast z przepisami ustawy o drogach publicznych (t.j. Dz.U. z 2007 r. nr 19, poz. 115 ze zm.) osobą odpowiedzialną za naruszenie jest kierowca. Główny Inspektorat Transportu Drogowego od kilku miesięcy wnosi o zmianę przepisów. Z takim pomysłem zgadza się też prof. Stefański.
– O ile w kwestiach wykroczeń drogowych co do zasady odpowiada kierujący pojazdem, a nie jego właściciel, to gdy mówimy o odpowiedzialności administracyjnej, może to być rozwiązane różnorako. Jednak moim zdaniem o wiele bardziej sprawiedliwie byłoby, gdyby kary były kierowane do użytkownika systemu, bo to on nie dopełnia obowiązku wniesienia opłaty. To on nie dopełnia warunków umowy, a nie zatrudniony przez niego kierowca – podkreśla ekspert.
Jak zapewnia Mikołaj Karpiński z ministerstwa, kwestia ewentualnych zmian przepisów dotyczących karania kierowców jest analizowana wspólnie z Generalną Dyrekcją Dróg Krajowych i Autostrad oraz Głównym Inspektoratem Transportu Drogowego.
– Zbieramy także i analizujemy na bieżąco informacje płynące ze środowiska przewoźników – zapewnia Karpiński.
Audyt niezależny?
Nie ustają też narzekania na wadliwe działanie systemu.
– Jak na system, który ma służyć do poboru opłat i pozwalać na ściganie niewniesionych danin, to – mówiąc w sposób wyważony – uważam, że działa on skandalicznie – ocenia Maciej Wroński, prawnik Ogólnopolskiego Związku Pracodawców Transportu Drogowego.
– Wiceminister Jarmuziewicz już rok temu obiecał niezależny audyt. Do tej pory go nie przeprowadzono – przypomina Wroński.
A wątpliwości budzi wiele kwestii. Od zasadności informacji o nieopłaconych bramkach (użytkownicy systemu logując się na swoim internetowym koncie nie mają informacji o tym, że opłata za przejazd pod daną bramką nie została pobrana) po sens funkcjonowania tzw. mobilnych patroli ITD. Operator systemu zakupił i wyposażył w sprzęt z oprogramowaniem 100 samochodów dla ITD. Inspektorzy mogą bezpośrednio na drodze sprawdzić, czy opłata za przejechanie pod daną bramką została pobrana. Jednak nie zawsze jest to możliwe, bo doładowanie środków na konto nie jest w każdym przypadku realizowane w czasie rzeczywistym. Jeśli dodamy do tego wynikający z k.p.a. zakaz nakładania decyzji administracyjnej od razu na drodze (inspektor może tylko wręczyć pismo o wszczęciu postępowania), to powstaje pytanie, czy wyposażanie aut w kosztowny sprzęt było konieczne.
Jak dowiedzieliśmy się w Ministerstwie Transportu, resort nie przewiduje audytu systemu viaTOLL innego niż audyt wewnętrzny prowadzony przez GDDKiA. Odpowiedzialny za to jest niezależny podmiot monitorujący (firma Logica Czech Republic s.r.o.), wybrany w przetargu i zatrudniony przez wykonawcę systemu w porozumieniu z GDDKiA.
– Audyty poziomów usług wykonywane są permanentnie i raportowane są miesięcznie do GDDKiA. Jeżeli pojawia się jakikolwiek błąd, to GDDKiA egzekwuje od wykonawcy natychmiastowe naprawienie błędu oraz jego skutków – zapewnia Mikołaj Karpiński.
– Ponadto w ramach czynności kontrolnych GDDKiA w połowie sierpnia przeprowadziła dodatkowy audyt wewnętrzny kluczowych procesów biznesowych oraz IT wykonywanych przez Kapsch w ramach Krajowego Systemu Poboru Opłat – dodaje Urszula Nelken, rzeczniczka GDDKiA.
– Zażądaliśmy wyjaśnień i wdrożenia działań naprawczych w wykrytych obszarach – zdradza enigmatycznie rzeczniczka.
Nie prośbą, to groźbą
Jak dotąd wszelkie pisma środowiska transportowców nie przyniosły rezultatów (skargi na działanie systemu viaTOLL docierają m.in. do rzecznika praw obywatelskich). Dlatego przewoźnicy i kierowcy rozważają protest i blokadę dróg. Ewentualna akcja protestacyjna będzie omawiana dziś na konferencji zorganizowanej przez jedno z branżowych czasopism. By rozładować napięcie, również minister Sławomir Nowak polecił GDDKiA, GITD i własnym urzędnikom zorganizowanie spotkania z przedsiębiorcami skarżącymi się na funkcjonowanie systemu viaTOLL oraz przedstawicielami Kapsch – firmy odpowiedzialnej za system.
– Minister zapowiedział, że w każdej sytuacji, gdy dojdzie do nieprawidłowości w pracy systemu bądź do awarii z winy wykonawcy, na firmę będą nakładane przewidziane umową kary. Każda sprawa windykacyjna jest i będzie wnikliwie badana. Wszystkie uzasadnione roszczenia ze strony przedsiębiorców będą uznawane – zapewnia rzecznik ministerstwa.