Nowe regulacje mają – teoretycznie – wyeliminować nieuczciwą konkurencję i uporządkować rozdrobnioną branżę transportową w całej UE. Ale zmiany, które wejdą w życie w grudniu, mogą de facto zagrozić przedsiębiorstwom, szczególnie tym mniejszym.
Kolejne obciążenia
Chodzi o 3 rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (WE) nr 1071, 1072, 1073/2009 z 21 października 2009 r. Zgodnie z nimi podstawowym warunkiem uzyskania licencji na wykonywanie transportu drogowego będzie posiadanie tzw. odpowiedniej zdolności finansowej. Tę przedsiębiorca powinien wykazać w rocznych sprawozdaniach poświadczonych np. przez zewnętrznego audytora lub – w drodze wyjątku – za pomocą gwarancji bankowej lub ubezpieczenia. Firma powinna wykazać, że dysponuje kapitałem i rezerwami o wartości co najmniej 9 tys. euro w przypadku wykorzystywania jednego pojazdu oraz 5 tys. euro na każdy kolejny.
Audyt to kolejne koszty dla firm, które już odczuły skutki drogiego paliwa czy wprowadzenia e-myta. – Duże z tym wymogiem jakoś sobie radzą, gorzej z małymi, np. rodzinnymi, którym do prowadzenia działalności wystarczą 1 – 2 ciężarówki – mówi Artur Kamiński z firmy Artex Transport. Spośród niemal 100 tys. firm zajmujących się transportem drogowym ponad połowa to osoby fizyczne prowadzące działalność gospodarczą. I to w nie restrykcyjne przepisy mogą uderzyć najmocniej.
Nowe wymogi UE nakazują także firmom transportowym posiadanie tzw. bazy eksploatacyjnej, w której będzie można np. dokonać rozładunku towaru. Każde państwo członkowskie samo określa, jak taka baza powinna wyglądać. W projekcie nowelizacji ustawy o transporcie drogowym, który trafi do Sejmu, Ministerstwo Infrastruktury stwierdza m.in., że baza powinna dysponować odpowiednim wyposażeniem technicznym, być zabezpieczona przed dostępem osób postronnych i spełniać warunki wynikające z prawa budowlanego i ochrony środowiska.
Problem w tym, że przewoźnicy do spełnienia tego warunku są w wielu przypadkach kompletnie nieprzygotowani. – Czekaliśmy na interpretacje krajowe unijnych rozporządzeń. Nie do zaakceptowania jest to, że rząd chce wprowadzić pod obrady Sejmu tak ważny projekt, a nam nie daje nawet szansy na przygotowanie się – mówi Jan Buczek, prezes Zrzeszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych. Dodaje, że choć treść rozporządzeń UE znana była już w 2009 r., resort infrastruktury dopiero w lipcu tego roku przygotował projekty ustaw regulujących zasady stosowania rozporządzeń. Teraz firmy mają zaledwie kilka miesięcy na przygotowanie swoich baz, spełniających określone przez MI wymogi.
Przymkną oko?
Ministerstwo Infrastruktury nie tłumaczy, dlaczego prace nad projektem ustawy tak bardzo się przeciągnęły. Stara się jednak załagodzić sytuację. – Mając na uwadze fakt, że nie wszyscy przedsiębiorcy będą spełniać 4 grudnia określone warunki, istnieje możliwość wydłużenia terminu składania kompletu dokumentów w organie właściwym dla siedziby przedsiębiorcy – tłumaczy Mikołaj Karpiński, rzecznik resortu. Dodaje, że wszelkie licencje wspólnotowe, które przedsiębiorca otrzyma przed tą datą, będą honorowane aż do wygaśnięcia ich ważności.