Jeśli wierzyć doniesieniom Michelin, to od 2015 roku będzie można jeździć "samochodami wyposażonymi w opony odporne na przebijanie". Francuski producent po raz pierwszy pokazał światu samouszczelniającą się oponę.
Produkcja opon, które załatają się same np. po najechaniu na gwóźdź jest możliwa dzięki technologii o nazwie Michelin Selfseal, która to ma utrzymywać ciśnienie po przebiciu.
Sztuczka polega na wykorzystaniu nowej mieszanki gumowej, która zasklepia się natychmiast po przedziurawieniu bieżnika. Konstruktorzy osiągnęli ten efekt dzięki umieszczeniu wewnątrz opony specjalnej warstwy uszczelniającej z naturalnego kauczuku.
W przypadku przebicia opony selfseal naprawia ją już w momencie uszkodzenia. W opinii ludzi z Michelin usterka nie wymaga żadnej interwencji kierowcy i nie ogranicza prędkości jazdy. Ponoć zastosowanie nowego rozwiązania nie wpływa na zużycie bieżnika, a także na przyczepność czy opory toczenia.
Komu to potrzebne?
Zdaniem twórców nowych opon technologia selfseal sprawi, że nie trzeba już będzie wyposażać samochodów w koła zapasowe i podnośniki. Analitycy obliczyli, że brak "zapasówki" zredukuje masę aut o około 30 kg, co przełoży się na zmniejszenie zużycia paliwa.
Ze statystyk Michelin wynika, że opona w Europie ulega przebiciu co 75 tys. km. Natomiast w krajach azjatyckich samochód łapie kapcia po przejechaniu 3 tys. km.