Najgorsze i najbardziej zabójcze drogi świata, czyli śmierć w oczach kierowcy
1 Guoliang to jeden z najsłynniejszych tuneli na świecie - został wydrążony w ogromnej ścianie skalnej w chińskich górach Taihang. Trasa ma 1,2 km długości, 5 m wysokości i 4 m szerokości. Oświetlenie wnętrza zapewnia 30 okien najróżniejszej wielkości.

Shutterstock
2
Droga wiodąca przez tunel Guoliang nie toleruje błędów - przejazd wymaga ogromnej ostrożności.
Budowa tunelu trwała 5 lat - drążyli go mieszkańcy pobliskiej wioski Guoliang, nie obyło się bez licznych ofiar. Drogę do ruchu oddano w maju 1977.

Shutterstock
3 Jedyna droga, która łączy Moskwę z Jakuckiem. Asfalt występuje tylko w niektórych miejscach. Zimą (przez ok. 10 miesięcy) kierowcom we znaki daje się śnieg, 40-stopniowy mróz, lód i słaba widoczność. Jednak prawdziwy koszmar zaczyna się po roztopach - wówczas samochody toną w błocie. Gigantyczny korek więzi po kilkaset aut nawet na tydzień. Wtedy nadciąga kolejne niebezpieczeństwo - syberyjscy błotni piraci, którzy okradają samochody i porywają ludzi. W 2006 roku droga została uznana za jedną z najbardziej niebezpiecznych dróg świata.

YouTube
4
Szosa Transfogaraska przecina z północy na południe Góry Fogaraskie - najwyższe pasmo górskie rumuńskich Karpat. Przeszło 150-kilometrowa trasa jest najeżona zakrętami - właśnie dlatego obowiązuje tam ograniczenie prędkości do 40 km/h. Przy trasie znajduje się m.in. zamek Poienari należący do Włada Palownika (pierwowzoru Drakuli).
Drogę Transfogaraską zbudowano w latach siedemdziesiątych XX wieku za czasów dyktatury Nicolae Ceausescu. Początkowo miała znaczenie wojskowe. Przy jej budowie zużyto 6 mln kg dynamitu, a 40 budujących ją żołnierzy straciło życie.

Shutterstock
5 Yungas Road w Boliwii została w 1995 roku mianowana najniebezpieczniejszą drogą świata. Wtedy właśnie na tej trasie zginęło ok. 300 osób. Szeroka na 3,5 metra i długa na około 65 km droga nie ma nawet prowizorycznych zabezpieczeń. Jeśli ktoś się odważy spojrzeć w dół wówczas może dostrzec na dnie i zboczach wraki samochodów i autobusów - to ofiary paskudnej nawierzchni, lawin i śmiercionośnych zakrętów. Droga Śmierci jest też miejscem ekstremalnych zjazdów rowerowych, które czasami kończą się tragicznie.

Shutterstock
6 Trasa Sa Calobra została ręcznie zbudowana w 1932 roku. Jej projektantem był Włoch Antonio Pavetti. Droga wije się przez 13 km i jest najeżona ponad pięćdziesięcioma zakrętami - jeden z nich o nazwie Nus de Sa Calobra ma 270 stopni (zdjęcie).

Shutterstock
7 Wijąca się jak wąż trasa leży w Andach, na przełęczy Los Caracoles. Zero zabezpieczeń i ogromna ilość zakrętów oraz stromych podjazdów. Droga jest zaśnieżona przez większość roku. Mimo paskudnych warunków jeżdżą tamtędy autobusy z turystami i ciężarówki.

Shutterstock
8 Canning Stock Route to najdłuższa i najcięższa australijską trasa off-roadowa - ciągnie się z południowego zachodu na północny wschód kontynentu. W 1910 roku została wytyczona przez Alfreda Canninga jako szlak pędzenia bydła z Wiluny do Halls Creek. Długość - ponad 1700 km. Przejechanie CSR to wielkie wyzwanie dla fanów jazdy w terenie. Jak twierdzi brytyjski Telegraph jej pokonanie może zająć nawet trzy tygodnie - potrzebny do tego będzie porządne auto z napędem 4x4, zapas jedzenia, wody, paliwa i części zamiennych oraz… umiejętności mechanika samochodowego. Kompletne koła także są niezbędne - opony są narażone na przebicie przez ostre skały. Wszechobecna sucha trawa nawija się pod podwoziem co grozi pożarem. Paliwo można dokupić w jednym lub dwóch miejscach od Aborygenów.

Shutterstock
9 Trollstigen, znana także jako Drabina Trolli lub Droga Trolli, to wąska trasa składająca się 11 serpentyn, zakręcających nawet pod kątem 180 stopni. Droga nie pozwala rozwinąć dużej prędkości - niektóre odcinki są szerokości… samochodu. Szlak z trzech stron otaczają wysokie góry, dlatego położono tu duży nacisk na zabezpieczenie przed spadającymi kamieniami. Jesienią i zimą trasa jest zamykana ze względu na duże opady śniegu.

YouTube
10 Dalton Highway to jedna z najbardziej odizolowanych dróg w USA. Została zbudowana w 1974 roku. Prowadzi wzdłuż Ropociągu Trans-Alaska. Jest długa na 666 km, a położone są przy niej tylko trzy miasta, których łączna populacja to 60 osób. Ogromne ciężarówki, które pędzą tą drogą wzbijają tumany kurzu ograniczającego widoczność do zera. Nie brakuje olbrzymich dziur. Niebezpieczeństwa jakie niesie ze sobą arktyczna pogoda raczej nie trzeba tłumaczyć.

Shutterstock
11 Droga została zbudowana przez górników w czasie gorączki złota w latach 1883-1890. Trasa kręta o żwirowej nawierzchnia - bardzo zdradliwa. Jest tak wąska, że kiedy spotkają się dwa samochody, wtedy jeden z nich musi zawrócić o ok. 3 km do miejsca na tyle szerokiego by oba pojazdy mogły przejechać obok siebie. Skippers Road jest jedną z dwóch dróg Nowej Zelandii, na której nie jest honorowane ubezpieczenie auta wynajętego z wypożyczalni. Powód? Lepiej nie patrzeć w dół pionowego zbocza...

Shutterstock
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR Biznes. Kup licencję
Komentarze(8)
Pokaż:
NajnowszePopularneNajstarszeGórnicy nie mogą się doczekać sensownych negocjacji z udziałem Ewy Kopacz, choć jeszcze niedawno przy kawie i ciastkach zapewniała ich żony, że polskie kopalnie są bezpieczne. Pracownicy kopalni „Solino” głodują już 83. dzień, a premier nie zwróciła na nich nawet swojej uwagi. Nie zareagowała też, gdy minister Arłukowicz szantażował lekarzy, a polska służba zdrowia została całkowicie sparaliżowana. W żadnej kluczowej dla Polski sprawie od tygodni nie zajmuje sensownego stanowiska. Stać ją jedynie na prowadzenie bezrefleksyjnej polityki uników. Niespotykaną aktywnością wykazała się jednak w sprawie paryskiej. Zwołana przez francuski rząd, rzuciła wszystko i posłusznie udała się na Marsz Jedności.
Trzeba przyznać, że nie znaliśmy pani premier z tej strony. Nie mieliśmy pojęcia, że jest tak otwarta na ideę marszów obywatelskich. Przecież niespełna miesiąc temu surowo potępiała Marsz w Obronie Demokracji i Wolności Mediów, twierdząc że Polacy „nie chcą kolejnych seansów nienawiści”. Nie interesowało jej społeczne oburzenie i obywatelska chęć zamanifestowania sprzeciwu wobec matactw wyborczych. A przecież nawet członkowie Parlamentu Europejskiego orzekli, że skandal wyborczy, jaki miał miejsce w Polsce jest sprawą dotąd w Europie niespotykaną! Uliczna manifestacja była więc zjawiskiem absolutnie oczywistym. Tylko taka może być reakcja obywateli wobec spraw zagrażających ich bezpieczeństwu – czy to demokratycznemu czy obywatelskiemu. Marsz Jedności jest tego dowodem.
To NIE jest zdjecie z drabiny trolli, tylko ze zjazdu do Lysebotn.
Ma 27 zakretow i konczy sie tunelem na 1300 dlug. Wyjatkowo ciasny i ciemny tunel bez mozliwosci wymijania pojazdow.
To NIE jest zdjecie z drabiny Trolli, tylko ze zjazdu do Lysebotn.
27 zakretow , potem 1300 m tunelu , bez mozliwosci wyminiecia.
Nic się nie zmieniło, ponieważ cały czas mówiliśmy o węglu, który spływa do Polski z Rosji, lub z innych krajów. W tej chwili rząd mówi, że nie może zamknąć importu z Rosji, bo surowiec przyjdzie z Niemiec. To oznacza kompletną bezradność. Tak mówią ludzie, którzy nie mają pomysłu jak rozwiązać problemy polskiego górnictwa.
Ale polski węgiel jest droższy.
To wynika z kilku kalkulacji. Proszę pamiętać, że nasz surowiec jest straszliwie opodatkowany, co powoduje obecny paradoks – polski węgiel jest droższy od tego wydobywanego i przywożonego z Rosji. Rząd drenuje górnictwo wieloma podatkami i daninami, które wchodzą w cenę węgla. Proszę zwrócić uwagę, że dzięki temu dobrze zarabia się na sprzedaży prądu, bowiem podatki są scedowane (jak akcyza, podatek od nie wyrobisk ziemnych) na sprzedawany węgiel do elektrowni, a nie wytwarzania prądu. Wystarczyłoby o połowę zmniejszyć podatki, a wszystko funkcjonowałoby zupełnie inaczej, sprzedaż węgla mogłaby się opłacać.
Popiera pan protestujących górników?
Oczywiście, że popieram i solidaryzuje się z nimi. Rząd musi im pomóc. Jedno miejsce pracy w polskim górnictwie, przekłada się na cztery miejsca pracy w sektorach przyległych. Koniec, końców kilkaset tysięcy rodzin może zostać na lodzie.
Jak pan ocenia słowa wicepremiera i ministra gospodarki Janusza Piechocińskiego, który w kontekście problemów w polskim górnictwie, powiedział w czasie ostatniej w Indiach, że polski rząd jest zainteresowany budowaniem kopalni na tamtejszym rynku?
W śląskiej prasie pisze się, że w okolicach Mysłowic-Brzezinki ma powstać prywatna kopalnia. Czyli na terenie, gdzie niby działalność kopalni jest nierentowna, ktoś chce zainwestować pieniądze? Zatem likwiduje się państwowe zakłady, żeby ktoś mógł postawić prywatny biznes. Szkoda, że w rządzie brakuje myślenia o państwie, o przyszłości Polaków. Lepiej wydać pieniądze w Indiach, niż zadbać o swoje na miejscu.