Lamborghini Countach (czyt. kun-taasz) to chyba najbardziej rozpoznawalny samochód marki z Sant'Agata Bolognese i ikona światowej motoryzacji. W latach 80. i 90. niemal każdy chłopiec miał w swoim pokoju plakat z tym autem. Countach parkował w garażach krezusów, występował w filmach i teledyskach. Właśnie ten model był kamieniem milowym w historii włoskiej firmy – wprowadził na drogi agresywną stylizację i unoszone do góry drzwi, które stały się znakiem rozpoznawczym Lamborghini.
A wszystko zaczęło się w 1971 roku, kiedy jeden z pracowników studia Bertone, które odpowiadało za projekt nowego modelu Lamborghini, po zobaczeniu auta w skali 1:1 krzyknął właśnie słowo "Countach". Co w dosłownym tłumaczeniu oznacza "plagę" lub "zarazę", jednak w dialekcie piemonckim to wyrażenie zachwytu w wulgarny sposób. Tak nowe dziecko Lamborghini zyskało imię Countach.
Pierwszy produkcyjny Countach LP400 był dostępny z 12-cylindrowym silnikiem o pojemności 3,9 litra i mocy 375 KM. W roku 1978 zaprezentowano odmianę LP400S, której moc zeszła do 350 KM, jednak dodano zmodyfikowane zawieszenie, szersze koła oraz poszerzone nadwozie i opcjonalny spoiler. Dopiero rok 1982 przyniósł większe zmiany. Zadebiutował model LP500S z silnikiem o 4,8 l, ale auto ciągle zapewniało 375 KM. Dopiero Countach LP5000 QV z 1985 roku oferował 455 KM i był pierwszym Lamborghini, które do 100 km/h przyspieszało poniżej 5 sekund.
Lamborghini Countach w Polsce. Niesamowita historia
Dwudrzwiowego sportowca, który zastąpił model Miura i był przodkiem Diablo, produkowano od 1974 aż do 1990 r. Łącznie powstało 1938 sztuk Lamborghini Countach. Ale najbardziej wyjątkowym egzemplarzem jest ten wystawiony w salonie Ster w Radomiu u dilera Volkswagena i aut używanych Das WeltAuto. Tym niesamowitym Lamborghini Countach LP400S (V12/350 KM) z 1980 roku jeździł sam założyciela włoskiej marki – Ferruccio Lamborghini. Auto ciągle ma te same rzymskie tablice rejestracyjne, które można zauważyć na archiwalnych zdjęciach. Do polskiego kolekcjonera ten biały kruk światowej motoryzacji trafił z rąk innego, który odkupił je bezpośrednio od Patrizi Lamborghini, córki Ferruccio. Cena? Pozostaje tajemnicą, ale spokojnie można spodziewać się kwoty siedmiocyfrowej.
– Widok tego auta wprawia wszystkich w osłupienie – powiedział Robert Nowakowski, wiceprezes zarządu salonu Ster w Radomiu. – Samochód wywołuje mnóstwo pozytywnych emocji. Każdy kto wchodzi do naszego salonu jest zaskoczony, a uczucie to jest jeszcze bardziej potęgowane w momencie, kiedy dociera do nich informacja o historii i pochodzeniu tego konkretnego egzemplarza – dodał.
Jedyny w swoim rodzaju Countach nie jest na sprzedaż. Samochód po kompletnej renowacji na żywo robi piorunujące wrażenie. Jego obecny właściciel nie wyklucza, że auto będzie można spotkać na drodze oraz na specjalnych zlotach – w końcu to w pełni sprawny egzemplarz.
Countach LP400S, którym jeździł Ferruccio Lamborghini, nie jest pierwszym i ostatnim cudem motoryzacji prezentowanym w radomskim salonie. Wcześniej pojawiła się tam Miura SV z 1971 roku, a teraz szykuje się kolejna niespodzianka. – W najbliższym czasie może pojawić się jeszcze jeden tego typu egzemplarz. Dlatego zachęcam do zaglądania na nasze profile w mediach społecznościowych lub bezpośrednio do naszego salonu – skwitował Robert Nowakowski.