Pierwsza fala wyjazdów zbliża się wielkimi krokami. Jak przewozić narty i snowboard?

Jasne, niektórzy z nas będą na nartach lub desce jeździć, a o przewożeniu sprzętu autem wcale nie myślą. Bo albo lecą samolotem, albo wypożyczają sprzęt na miejscu, albo mają jakieś inne sposoby na uniknięcie sprzętowej logistyki. Fakty są jednak takie, że duża część turystów planujących narciarski wypoczynek przemieszcza się jednak samochodem wraz ze swoim własnym ekwipunkiem. W okresie świątecznym i ferii zimowych na naszych drogach roi się więc od aut wiozących narty bezpośrednio na dachu lub w gigantycznych boksach, ale nierzadko zdarza się tak, że sposób montażu tego wszystkiego już na pierwszy rzut oka wygląda na mało profesjonalny. I średnio bezpieczny. Wyjaśniamy, jak przewozić narty w sposób wygodny i niestwarzający zagrożenia.

Ogólnie rzecz biorąc, do wyboru mamy trzy opcje: transport sprzętu w aucie (kufer, kabina), uchwyt na dach (mocowanie na magnesy lub do belek bazowych/relingów) oraz boksy ("trumny"). Gdzieś na uboczu funkcjonuje też np. uchwyt mocowany do haka holowniczego, ale – przynajmniej na razie – nie jest to wybitnie popularne rozwiązanie. A która z metod jest najlepsza? Odpowiemy filozoficznie: to zależy. I to od dość wielu czynników.

Reklama

Narty w samochodzie. Tego błędu nie popełnij

Reklama

Przede wszystkim, musicie zdecydować, co będzie dla was najwygodniejsze i jaki macie akurat budżet. Jeśli np. ktoś podróżuje tylko w dwie osoby i na dodatek ma duży samochód, ten spokojnie może wrzucić sprzęt do bagażnika/kabiny. Tyle że z tym "wrzucić" to, co jasne, przenośnia, bo podstawą w przypadku transportowania nart/desek w aucie jest ich stabilny i bezpieczny montaż. Wszystko musi być zamocowane stabilnie, by nie doszło do przemieszczania się sprzętu w kabinie podczas gwałtownych manewrów, a zwłaszcza – podczas hamowania. Wygodne rozwiązanie stanowi tzw. rękaw do transportu nart, ale nie znajdziemy go w każdym aucie, poza tym w ten sposób zazwyczaj nie przewieziemy snowboardu.

Narty biegowe zazwyczaj trudniej zmieścić do środka, bo są długie / Shutterstock
Tzw. rękaw na narty to wygodny gadżet / Shutterstock

Musicie o tym pamiętać zwłaszcza wtedy, gdy wybieracie się za granicę, bo – wbrew internetowym mitom – w większości krajów jest to dozwolone, jednak np. w Austrii w 2023 r. maksymalna kara za niewłaściwie zabezpieczony sprzęt przewożony w aucie wzrosła z 5000 do… 10 000 euro (dane: ÖAMTC). No, a austriaccy policjanci lubią w niektórych względach wykazywać się daleko idącą skrupulatnością.

Narty i snowboard na dachu: uchwyty magnetyczne

Druga popularna opcja to transport sprzętu w specjalnych uchwytach mocowanych do dachu. Tu rozróżniamy między tymi mocowanymi za pomocą magnesów bezpośrednio do dachu oraz tymi, które przyczepiamy do bagażnika bazowego (belki). I tak, jeśli chodzi o uchwyty magnetyczne, to mają one chyba jednak więcej wad niż zalet, choć przeważnie okazują się stosunkowo tanie – dobre jakościowo modele przeważnie nie kosztują więcej niż 500 zł.

Problem polega na tym, że montowanie czegokolwiek bezpośrednio do lakieru łatwo może skończyć się tym, że coś uszkodzimy i powstaną brzydkie rysy oraz wgniecenia. Dlatego decydując się na bagażnik magnetyczny pamiętamy o tym, by zawsze mocować go wyłącznie do czystej i suchej powierzchni. Ważne: to nie jest też idealne rozwiązanie dla tych, którzy planują długie etapy autostradowe, bo producenci przeważnie (są wyjątki) ograniczają prędkość z takim uchwytem na dachu do 130 km/h. Montaż bagażnika magnetycznego odpada też np. w wielu samochodach z dużym oknem dachowym.

Narty i snowboard na dachu: uchwyty mocowane do belek bazowych

Jeśli zaś chodzi o uchwyty mocowane do belek bazowych, to łatwiej będzie tym, którzy… belki bazowe mieli już wcześniej. Bo zakup i belek, i uchwytów na raz może już oznaczać dość wymierne koszty, szczególnie jeśli zdecydujecie się na droższe belki aluminiowe. Przewaga tego typu nad bagażnikiem magnesowym to brak ryzyka uszkodzenia lakieru oraz jednak nieco stabilniejszy montaż. Wady? Tak jak w przypadku "magnesów", sprzęt narażony będzie na działanie nie zawsze korzystnych warunków atmosferycznych. Pamiętaj: narty mocujemy tzw. noskami do tyłu, choć bardzo często spotkać można kierowców robiących dokładnie na odwrót. Narty i deski przewożone na dachu nie powinny też wystawać poza obrys pojazdu (w wielu krajach regulują to przepisy), i to niezależnie od tego, z jakiego typu mocowań akurat korzystamy.

Uchwyt mocowany do belek dachowych to dobry kompromis między jakością a ceną / Shutterstock
Uchwyt mocowany do belek dachowych to dobry kompromis między jakością a ceną / Shutterstock

Narty i snowboard na dachu: boks ("trumna")

Trzecia (i najdroższa!) opcja to montaż boksu dachowego. Jednak wobec wielu zalet, jakie niesie ze sobą owo rozwiązanie, to zazwyczaj warto ten koszt jednak ponieść (uwaga: boksy, belki, uchwyty można też wypożyczać; patrz niżej). Najtańsze "trumny" kosztują kilkaset złotych, najdroższe – kilka tysięcy. I różnią się od siebie w zasadzie wszystkim: od wielkości/pojemności, przez tworzywo, z którego zostały wykonane i sposób otwierania (jedno-, dwustronne) aż po hałas generowany podczas jazdy. Każda "trumna" oferuje jednak mnóstwo plusów, bo oprócz nart/desek często zmieścimy tam też inne elementy ekwipunku, np. spodnie, kurtki, kaski. Warunki atmosferyczne? Bez znaczenia, ładunek zawsze powinien dojechać na miejsce czysty i suchy.

Boks dachowy: najdroższy, najwygodniejszy / Shutterstock
Boks dachowy: najdroższy, najwygodniejszy / Shutterstock

Ale uwaga: w szale pakowania musimy też wziąć pod uwagę maksymalną ładowność danego boksu oraz nośność dachu w naszym samochodzie. Wady boksów: często dość mocno podniesiony środek ciężkości auta, znacznie wyższe spalanie, nierzadko – odczuwalny hałas (choć i zestawy belki + uchwyty do wybitnie cichych nie należą).

Narty i snowboard na dachu: o tym pamiętaj!

Niezależnie od tego, na który z opisywanych sposobów przewożenia nart/desek akurat postawicie, musicie pamiętać też o tym, że każdy bagażnik/uchwyt/boks musi być dobrze dopasowany do waszego samochodu. Może się okazać, że np. odległość między uchwytem a dachem jest na tyle mała, że wiązania opierają się o lakier, albo nart nie da się zamocować wcale. Albo że sposób montażu bagażnika jest tak skomplikowany, że w zasadzie nie do przejścia. Poza tym modeli i typów uchwytów oraz boksów jest na rynku tak dużo, że najbezpieczniej podczas wyboru będzie jednak skorzystać z usług profesjonalnego sklepu, który możliwie najlepiej dopasuje wszystko do danego modelu samochodu.

Narty i snowboard na dachu: a może wypożyczyć bagażnik zamiast kupować?

Na koniec dobra wiadomość dla tych, którzy na narty jeżdżą na tyle rzadko, że nie chcą inwestować we własne bagażniki/boksy. Otóż na rynku działają wypożyczalnie, które udostępniają sprzęt za odpowiednią opłatą – odbieramy auto z zamocowanym bagażnikiem/uchwytami, jedziemy, wracamy, oddajemy sprzęt. Szybko, łatwo i przyjemnie, choć jednak nie zawsze tanio.

Bagażnik i belki zawsze da się wypożyczyć. Ale wybitnie tanio może nie być / Shutterstock