Po ośmiu latach sprzedaży modelu 9-3, Saab wprowadził niedawno do oferty lekko uterenowioną wersję kombi i tak naprawdę pierwszy model w gamie, który ma szansę stoczyć równą walkę z polskimi, dziurawymi drogami. Sprawdzamy, czy 9-3 X, bo o nim mowa, to prawdziwy twardziel, czy tylko prężący muskuły pozer?
W pierwszej chwili znaczek X na tylnej klapie testowego egzemplarza, wywołuje uśmiech na wspomnienie rewelacyjnie jeżdżącego Turbo X z napędem na cztery koła. Zaglądając jednak w specyfikację 9-3X okazuje się, że co prawda napęd XWD jest dostępny w tej wersji Saaba, ale wyłącznie w zestawieniu z turbodoładowanym benzyniakiem (2.0/210 KM).
Tymczasem w nasze ręce trafił model z jednostką wysokoprężną 1.9, który występuje tylko z napędem na przednią oś. Cóż, tym bardziej nie spodziewamy się zbyt wiele po tej wersji. Zgodnie z założeniami producenta model 9-3X ma konkurować z takimi autami jak volvo XC70, subaru outback, a nawet audi allroad.
Oryginalna i agresywna stylistyka w połączeniu z bardziej funkcjonalnym i uniwersalnym zawieszeniem, ma sprawiać, że auto będzie jak but trekkingowy, spełniający swoje zadanie, a jednocześnie bardziej komfortowy i stylowy, niż cięższy but do wspinaczki górskiej - tak scharakteryzował model główny projektant Saaba. Ciekawe porównanie, ale czy idą za nim czyny?
Nie spodziewamy się odkryć w 9-3X bojowości prawdziwej terenówki, bo nie o to tu chodzi, ale co najmniej samochodu odpornego na dziurawe drogi i nieutwardzone podmiejskie skróty, gdzie wspomniani konkurenci całkiem nieźle sobie radzą…
Więc do dzieła. Na próbę wybieramy nierówną i mocno już rozjeżdżoną drogę gruntową. Jazdę rozpoczynamy ostrożnie bo zwiększony o niespełna 30 mm prześwit w połączeniu z 17-calowymi felgami w testowanej wersji nie wróży nic dobrego. Tu jednak Saab mile zaskakuje, a nasze obawy nie sprawdzają się... Z każdą nierównością i z każdym kolejnym śpiącym policjantem coraz odważniej nabieramy prędkości... i ku zaskoczeniu zawieszenie dobrze radzi sobie w takich warunkach.
Co prawda mogłoby pracować nieco ciszej, ale poza dobiegającymi do uszu stukotami nic niepokojącego się nie dzieje. Oznacza to, że pojawił się wreszcie w ofercie Saaba model, którym nie trzeba omijać każdej studzienki na drodze. Mimo innej charakterystyki zestrojenia zawieszenia i nieco wyżej umieszczonemu środkowi ciężkości wersja X jest przewidywalna w zakrętach, a nadwozie nie wychyla się nadmiernie.
Bagażnik o podwójnej podłodze zmieści od 477 litrów do ponad 1330 l. Po złożeniu tylnej kanapy i fotela przedniego pasażera kabina połknie nawet 2,5-metrowe przedmioty - z zapakowaniem deski surfingowej nie powinno być problemu...
Silnik wysokoprężny jest zdecydowanie najmocniejszą stroną Szweda. Moc to jedyna rzecz, której nigdy nie brakowało Saabom - nie inaczej jest i w tym przypadku - 180-konny turbodiesel i jego 400 Nm dobrze radzą sobie z autem. Jego osiągi są porównywalne z mocniejszą o 30 KM, ale cięższa wersją benzynową Turbo4.
W testowanym egzemplarzu motor współpracował z precyzyjną 6-biegową skrzynią manualną. Potencjalnym klientom radzimy pozostać przy takim zestawieniu, bowiem ospały automat rozczarowuje, a wymaga dopłaty aż 11 300 zł. Kolejnym argumentem przekonującym do wyboru ręcznej przekładni jest apetyt na paliwo, który podczas testu głównie w warunkach miejskich wyniósł tylko około 7,5 l/100 km. To przyzwoita wartość zważywszy na sprinterskie możliwości Saaba (8,7 s do "setki").
Patrząc obiektywnie na silną konkurencję, wersja X, ładnego ale leciwego już 9-3 sportkombi z napędem wyłącznie na jedną oś, nie ma większych szans na zamieszanie w czołówce. Plastikowe nakładki na progach, nadkolach i zderzakach plus nieco wyższy prześwit to za mało na ceniony napęd Subaru czy quattro Audi.
Tyle nasze uwagi - możecie ich słuchać lub nie - w końcu dla prawdziwych fanów Saaba nie istnieją inne marki i nic ich nie powstrzyma przed wydaniem złotówek na kolejne auto z wirusem turbo pod maską...
Zwłaszcza, że teraz za podstawową, 9-3X ze 180-konnym turbodieslem trzeba zapłacić - uwaga - tylko 129 900 zł. Masz chęć na podobnego Saaba "jak nasz"? Śmiało - zupełnie za darmo dostaniesz do niego Pakiet Nordic a w nim elektrycznie regulowane fotele przednie, kierowcy z pamięcią ustawienia, Saab Infotainment CDC6 + Bose Audio System, system łączności Bluetooth z telefonem komórkowym, aktywne reflektory bi-ksenonowe, spryskiwacze reflektorów, czujnik parkowania i czujnik deszczu, system zdalnego sterowania Comfort, automatycznie przyciemniane lusterka wsteczne i elektrycznie składane lusterka boczne. Normalnie taki zestaw bajerów w salonie kosztuje 27 100 zł - jakby nie liczyć to okazja…
Bardziej wymagający kierowcy mogą sięgnąć po jeszcze mocniejszego benzyniaka z dobrym napędem na wszystkie koła. Tak, czy siak zawsze w cenie dostaniemy bogate standardowe wyposażenie no i oczywiście niepowtarzalny i ekstrawagancki styl szwedzkiej marki.