Duże poruszenie zapanowało w działach ofertowania spółek budowlanych. Do końca tygodnia Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad ogłosi pięć przetargów na ekspresówki: obwodnicę Radomia, której budowa z braku pieniędzy została odwołana w 2011 r., drogę z Olsztyna do Olsztynka (do odbicia z ekspresowej siódemki na Mazury) i trzy fragmenty trójki w rejonie Lubina, które skrócą dojazd z Zielonej Góry do Legnicy). To tylko element inwestycyjnej układanki, bo od czerwca do dziś dyrekcja ogłosiła już postępowania na 23 odcinki dróg ekspresowych o długości 290 km. W ciągu kolejnych czterech miesięcy będzie 25 następnych. Łącznie ma to dać zamówienia na ponad 730 km ekspresówek o wartości ok. 35 mld zł.
Kontrakty będą podpisywane stopniowo w pierwszej połowie przyszłego roku, kiedy Bruksela zaakceptuje programy operacyjne dla budżetu 2014–2020. Większość drogowych inwestycji z tej puli powinna się skończyć do 2017 r. Od przyszłego roku GDDKiA będzie jednak stopniowo wyrzucała na rynek kolejne przetargi. Ile będzie w sumie do wydania? Resort transportu zastrzega, że kwestia dofinansowania unijnego wciąż nie jest domknięta. GDDKiA ostrożnie szacuje jednak, że dzięki strumieniowi dotacji do wydania na nowe drogi dostanie w latach 2014–2020 nie mniej niż w poprzedniej perspektywie, czyli co najmniej 75 mld zł.
Dla firm budowlanych to czas strategicznych wyborów. Jeśli chcą zapełnić portfele i budować od 2014 r., muszą składać oferty. Część ze spółek – jak Polimex-Mostostal i PBG – zapowiada, że nie będzie startować w przetargach GDDKiA. Ale większość z drogowych graczy, mimo że poniosła straty na kontraktach po 2008 r., grzeje silniki do nowego rozdania pieniędzy. Wskazuje na to średnia liczba oferentów składających wnioski o dopuszczenie do udziału w postępowaniach – 20 – z czego większość to konsorcja grupujące po kilka firm.
Lech Witecki, szef GDDKiA, mówi, że tym razem rozdaje kontrakty według zmodyfikowanych zasad. Cena nie jest już jedynym kryterium – daje 90 proc. punktów (po 5 proc. można uzyskać za skrócenie czasu trwania budowy i za wydłużenie gwarancji). Przetargi dotyczą odcinków tras o średniej długości 15 km i wartości do 500 mln zł. Mechanizm ma ułatwić pozyskiwanie zabezpieczeń bankowych i otworzyć dostęp do rynku mniejszym firmom.
Reklama
Priorytetem jest krajowa siódemka. Przetargi dotyczą odcinków, które uzupełnią już istniejące fragmenty trasy S7, dzięki czemu od Elbląga do Nidzicy będzie można przejechać 140-km trasą bezkolizyjną. Z kolei pomiędzy stolicą a Krakowem do 2017 r. ma zostać jedynie 45-km luka na terenie Małopolski. Na listę przetargów wskoczył 16-km odcinek zakopianki z Lubnia do Rabki, który przebiega przez góry i wymaga budowy tuneli i wiaduktów. Ten odcinek może pochłonąć aż 3,5 mld zł.
Zaraz po S7 jest krajowa trójka. Obecnie trwają lub są szykowane przetargi na 10 odcinków ekspresowych tej trasy. Po zakończeniu tych inwestycji w 2017 r. powinniśmy mieć 415 km dwupasmowej trasy S3 ze Szczecina aż do granicy z Czechami. Miliardy zostaną wpompowane w krajową siedemnastkę ze stolicy do Lublina, która ma być gotowa – jako S17 – w ciągu trzech lat. Z kolei trasę S8 GDDKiA chce uzupełnić o brakujący kawałek na terenie woj. podlaskiego, a na S5 większość odcinka z Wrocławia do Poznania.
Na razie GDDKiA – mimo zapowiedzi – nie ogłosiła przetargów na S19 między Lublinem i Rzeszowem oraz na S5 z Gniezna do Bydgoszczy. Z planów wypadła też S6 ze Szczecina do Trójmiasta. W przetargach nie ma autostrad. To dlatego, że A1 na Śląsk będzie budowana przez spółkę celową, a nie GDDKiA, zaś decyzja w sprawie A2 na wschód od Warszawy wciąż nie zapadła.

Trwa ładowanie wpisu