Artur Marciniak i Kuba Nowicki to mechanicy z łódzkiego warsztatu Custom Faktory i bohaterowie serii "RetroReanimacja: Pojazdy Bojowe" na kanale Discovery Channel. Najpierw wyremontowali legendę z czasów Powstania Warszawskiego - samochód pancerny "Kubuś" oraz sowiecki pojazd GAZ 67 Czapajew. Obie maszyny brały udział w walkach o wyzwolenie Polski spod okupacji. Teraz w najnowszym trzecim odcinku przyszła pora na legendarny motocykl DKW NZ-250, którego pierwszym właścicielem był… Wehrmacht.
Tomasz Sewastianowicz: Jak DKW NZ-250 trafił w wasze ręce?
Kuba Nowicki: DKW NZ-250 to jedna z najbardziej popularnych konstrukcji motocykla I połowy XX wieku. Produkowany seryjnie w Niemczech od 1938 roku, od 1941 roku był wykorzystywany jako uzupełnienie sprzętowe Wehrmachtu. Wiele egzemplarzy tego motocykla zostało zdobytych przez żołnierzy Armii Krajowej i użytych w walce z okupantem. Była to konstrukcja niedroga w utrzymaniu i łatwa w obsłudze, ale niezwykle, jak na tamte czasy, nowoczesna. W opinii ekspertów DKW NZ-250 był jednym z najlepszych motocykli w swojej klasie w ówczesnych czasach. Ten konkretny egzemplarz pozyskaliśmy zwyczajnie - poprzez ogłoszenie zamieszczone na jednym z bardziej znanych internetowych portali. Wykonaliśmy telefon do właściciela, wzięliśmy busa i pognaliśmy do Krakowa, gdzie wymieniliśmy odpowiednią ilość biletów Narodowego Banku Polskiego na piękny motocykl.
Artur Marciniak: Na temat poprzednich właścicieli wiadomo niewiele. Na pewno pierwszym był nieznany oficer niemiecki, następnie motocykl przez praktycznie resztę swojego życia był w posiadaniu Polaka z Krakowa, który - z tego co nam wiadomo - potrafił na nim pojechać z żoną do Zakopanego i z powrotem. Trzecim właścicielem był poznany przez nas sprzedawca, który zakupił DKW kilka lat temu, by od czasu do czasu się na nim przejechać, a my daliśmy mu nowe życie jako czwarci w kolejce.
Ile czasu zajęła odbudowa?
Kuba Nowicki: W przeciwieństwie do żołnierzy AK mieliśmy znacznie więcej czasu, by naszą maszynę przygotować w najlepszy możliwy sposób. Motocyklowi poświęciliśmy kilkaset godzin ciężkiej pracy, często w dwie lub więcej osób. Dołożyliśmy wszelkich starań, żeby proces ten przebiegł jak najsprawniej i wypadł jak najlepiej, bo przyświecał nam szczytny cel, dlatego też niejednokrotnie praca trwała do późnych godzin nocnych. Efekt był tego wart.
Wszystko szło jak z płatka?
Artur Marciniak: Tak to już jest z renowacją pojazdów zabytkowych, że w każdym przypadku pojawiają się różne trudności i perypetie. Najczęściej dochodzi do nich w najmniej oczekiwanym momencie, tak też było w przypadku tego motocykla. Pomimo tego, że do samej renowacji przygotowaliśmy się bardzo szczegółowo, to kilka rzeczy nas zaskoczyło. Jednym z głównych problemów były koła. Okazało się, że szprych w każdym kole jest pięć rodzajów i nie można było dostać ich od ręki. Całe szczęście udało się je dorobić na zamówienie, jednak zablokowało to nam pracę na kilka dni. Spotkaliśmy się również kilka razy ze złośliwością rzeczy martwych, bardzo mocno ciśnienie podniosły nam chociażby: układ zapłonowy oraz kranik paliwa.
Ile kosztował remont?
Kuba Nowicki: Motocykl kupiliśmy za 19 tys. złotych, natomiast wszystkie niezbędne części i robocizna pochłonęły kolejne 25 tys. złotych.
Jaką kwotę spodziewacie się osiągnąć po aukcji?
Artur Marciniak: Sprawą oczywistą jest, że zależałoby nam na osiągnięciu jak najwyższej kwoty, przede wszystkim ze względu na to, że zbieramy pieniądze dla Fundacji Polskiego Państwa Podziemnego. Mamy ogromną nadzieję, że informacja o aukcji dotrze do znaczącej liczby ludzi z dobrym sercem, dzięki czemu wspólnie uzyskamy pokaźną sumę dla żołnierzy AK, którzy byli w stanie poświęcić wszystko, aby walczyć o naszą wolność. Udział w aukcji stwarza symboliczną możliwość podziękowania im za to wszystko, co dla nas zrobili.