Do stolicy przyjechali m.in. dziewięciokrotny triumfator (sześć razy w klasyfikacji motocyklistów i trzy kierowców) Rajdu Dakar Francuz Stephane Peterhansel, trzykrotny motocyklowy mistrz świata w rajdach terenowych Hiszpan Marc Coma, a także Cyril Despres (Francja, trzy wygrane w Dakarze) i aktualny lider MŚ Helder Rodrigues (Portugalia). Są także Polacy z Orlen Teamu, kapitan zespołu Jacek Czachor oraz Krzysztof Hołowczyc, Jakub Przygoński i Marek Dąbrowski.

Reklama

"Bardzo mi się impreza w Warszawie podoba. Nie spodziewałem się, że sport motorowy cieszy się w Polsce tak dużą popularnością. Dla mnie to możliwość +prywatnego+ spotkania z Kubą Przygońskim, z którym będą walczył jesienią w Egipcie, podczas ostatniego rajdu w sezonie, o tytuł mistrza świata. Na razie on jest drugi, a ja trzeci, ale na trasie Rajdu Faraonów w październiku, to się może zmienić" - powiedział Marc Coma, aktualnie trzeci w klasyfikacji generalnej motocyklistów mistrzostw świata.

Najwięcej kibiców zbierało się przy terenowym BMW Hołowczyca, którym kierowca z Olsztyna jechał w tegorocznym Rajdzie Dakar. Rajdowy mistrz Europy z 1997 roku udziela wywiadów, rozdaje setki autografów.

Także przy stanowisku zespołu, gdzie są motocykliści, cały czas było bardzo wielu fanów. Czachor, Przygoński i Dąbrowski odpowiadają na setki pytań dotyczących zasad nawigacji na pustyni, danych technicznych motocykli, mówią o "przygodach", jakie ich spotykały na trasie.

"Dla nas każde spotkanie z kibicami, to możliwość zaprezentowania naszych osiągnięć, pokazania na czym polegają rajdy terenowe. Wiele osób nie może uwierzyć, że motocyklem podczas jednego etapu zdarza się nam przejechać ponad 700 km. To - proszę uwierzyć - jest sport dla bardzo mocnych i odważnych ludzi" - powiedział Jacek Czachor.

Co chwilę na pl. Piłsudskiego, gdzie usytuowano strefy serwisowe, rozlegał się ryk silników. Najgłośniej pracowały motory w bolidach legendarnego teamu Formuły 1 Lotus i dragsterach, których moc silnika przekracza 1000 KM.