Dokąd spieszył się kierowca Pawła Grasia? Do samego Donalda Tuska, do Kancelarii Premiera - zauważają dziennikarze "Super Expressu", którzy puścili się w pogoń za limuzyną wiozącą rzecznika rządu.
W ciągu dwóch minut jazdy zauważyli, że kierowca złamał trzy przepisy: dwa razy przejechał na czerwonym świetle i raz zablokował pas ruchu. Policja mogłaby wlepić za takie popisy nawet ponad tysiąc złotych mandatu.
Paweł Graś przyznaje, że nie skupiał się na jeździe, ponieważ zazwyczaj w takich chwilach przegląda dokumenty.
Jeśli tak było, to poproszę kierowcę o jazdę zgodną z przepisami - zapewnia rzecznik rządu.