- Ile kosztuje badanie techniczne auta w 2025 roku? Nowa cena i kontrola gęsta jak sito
- Badanie techniczne auta droższe. Minister: Napisałem ustawę
- 246 zł za badanie techniczne? "Nowa cena jest sprawiedliwa dla każdej ze stron"
- Nowa cena za badanie techniczne inna niż zakładano
- Diagnosta zrobi zdjęcia samochodu. Będzie trudniej o pieczątkę
Ile kosztuje badanie techniczne auta w 2025 roku? Nowa cena i kontrola gęsta jak sito
Badanie techniczne samochodu osobowego kosztuje dziś 98 zł brutto. W przypadku auta wyposażonego w instalację gazu LPG z kieszeni trzeba wyjąć 162 zł. Przegląd okresowy motocykla to 62 zł, a ciężarówki 153 zł. Przy czym stawki te obowiązują od 2004 roku, czyli od 21 lat. Przedsiębiorcy prowadzący Stacje Kontroli Pojazdów narzekają, że niemal trzecia część tych kwot to podatki. Jednocześnie przez ponad dwie dekady rosły koszty prowadzenia biznesu, w tym: rachunki za prąd, gaz i utrzymanie budynku, wynagrodzenia diagnostów, legalizacja i serwis urządzeń, wymiana narzędzi. Nic więc dziwnego, że podwyżka cen za badanie techniczne od kilku lat jest przyczyną zaostrzającego się konfliktu między kolejnymi ministrami infrastruktury i środowiskiem związanym z SKP.
Teraz jednak podwyżki i reforma wydają się nieuniknione. Ministerstwo Infrastruktury potwierdza, że ma już gotowe nowe przepisy, które wprowadzą zamiany zarówno w opłatach za badanie techniczne auta, jak i w samych procedurach przeglądu.
Badanie techniczne auta droższe. Minister: Napisałem ustawę
– Napisałem ustawę, w której regulujemy kwestię opłat. One nie były waloryzowane przez 20 lat. Inflacja w górę, a waloryzacji brak – powiedział w Radiu Zet Dariusz Klimaczak, minister infrastruktury.
Wiadomo, że ministerstwo zamierza powiązać stawki za badanie technicznie ze średnim wynagrodzeniem za pracę obliczonym na podstawie 4. kwartału w danym roku. W efekcie cena obowiązująca kierowców ma co roku wzrastać o ten wskaźnik. Jak dużego wzrostu mają spodziewać się kierowcy i przedsiębiorcy prowadzący SKP?
– Stacje diagnostyczne bardzo mocno domagają się podwyższenia opłat za badania. Co innego ludzie. Ludzie uważają, że te są wystarczające. My musimy znaleźć kompromis – stwierdził polityk. – Chciałbym znaleźć dobry kompromis, w którym uszanujemy pracę przedsiębiorców, którzy się tym zajmują, ale z drugiej strony nie będziemy straszyć ludzi wysokimi opłatami – zapowiedział minister.
246 zł za badanie techniczne? "Nowa cena jest sprawiedliwa dla każdej ze stron"
Bardziej wylewni w sprawie nowej stawki za badanie techniczne są przedsiębiorcy prowadzący stacje diagnostyczne. Andrzej Dąbrowski, współzałożyciel inicjatywy SKP-Wspólny Cel, wskazuje że wzrost kosztów prowadzenia stacji diagnostycznych na przestrzeni ostatnich dwóch dekad, uprawniałby do dużo wyższych stawek.
– Nową ceną za badanie techniczne samochodu osobowego, która w naszej ocenie będzie najbardziej sprawiedliwą dla każdej ze stron, jest kwota 246 zł brutto (200 netto). Pozwoli to nam utrzymać nasze firmy i przygotować się finansowo do czekających nas wyzwań i nakładów związanych z planowanymi wdrożeniami reformy całego systemu. (…) Właściciele pojazdów już od dawna mają podwyżkę za badania wkalkulowaną w koszty utrzymania swoich pojazdów, doskonale rozumieją konieczność zmiany i jednorazowa roczna opłata 246 zł, nie zrobi na nich większego wrażenia. Bardziej tego boją się rządzący niż oni, czego codziennie mamy wyrazy na naszych stacjach – podkreśla Dąbrowski.
Artur Sałata, wiceprezes Stowarzyszenia Inżynierów i Techników Komunikacji RP, uważa że uwzględniając wyłącznie samą inflację od 2004 roku, opłata za okresowe badanie techniczne samochodu osobowego wynosiłaby dzisiaj niemal 200 zł. – Sama inflacja to nie wszystko, dlatego sugerujemy stronie rządowej, aby opłata wynosiła 260 zł. Brak waloryzacji opłat może prowadzić tylko do dalszych problemów właścicieli SKP, bowiem obecne stawki są archaiczne – mówi ekspert.
Nowa cena za badanie techniczne inna niż zakładano
Z kolei nieoficjalne sygnały płynące ze strony rządowej wskazują, że wzrosty stawek za obowiązkowe badanie techniczne będą mniejsze niż spodziewa się branża. Przegląd może zdrożeć o 20-30 proc. w stosunku do dzisiejszych cen, czyli do 118-130 zł.
Diagnosta zrobi zdjęcia samochodu. Będzie trudniej o pieczątkę
Razem z podwyżką cen ministerstwo szykuje zmiany w procedurach. Najważniejsza nowość to fotografowanie samochodu na ścieżce diagnostycznej podczas badania technicznego. Dziś diagności nie prowadzą dokumentacji fotograficznej każdego kontrolowanego pojazdu. Reforma ma to zmienić i do bazy CEP diagnosta będzie musiał wysłać po 5 zdjęć każdego auta. Lista obejmuje:
- Przód i tył pojazdu,
- Dwa boki – lewa i prawa strona auta czy motocykla także będzie mogła być ujęta po przekątnej,
- Drogomierz z przebiegiem auta (licznik kilometrów).
Zdjęcie licznika ułatwi potwierdzenie przebiegu np. w razie błędnego lub nieczytelnego zapisania przez diagnostę. Łatwiej też będzie ustalić, kiedy doszło do pomyłki. To również oznacza koniec podbijania pieczątki w dowodzie rejestracyjnym auta, które nawet nie pojawiło się ścieżce diagnostycznej SKP.
Masz auto z napędem 4x4? Zapłacisz drożej za badanie techniczne
Resort zaskoczy również użytkowników samochodów z napędem 4x4, czyli na cztery koła. – W takich autach badanie techniczne jest wykonywane w szerszym zakresie. Stąd skłaniamy się ku temu, żeby pojazdy z napędem 4x4 były wyżej wycenione niż inne auta osobowe – zapowiedział wiceminister infrastruktury Stanisław Bukowiec.
Koniec z przekrętami na przebiegu samochodu. Nowy dokument
Reforma przewidziana przez ministerstwo wpisuje się w przedstawioną przez Komisję Europejską zmianę w dyrektywach dotyczących okresowych badań technicznych pojazdów i dowodów rejestracyjnych. KE za pomocą nowych przepisów chce walczyć z oszustwami dotyczącymi przebiegu używanych samochodów i utrudnić możliwość manipulowania przy drogomierzach przed ponowną rejestracją auta w innym państwie UE. Sposobem na przekręty ma być obowiązkowe rejestrowanie wskazań drogomierzy w krajowych bazach danych i udostępnianie tych informacji innym państwom członkowskim przed ponowną rejestracją używanego pojazdu.
Zdaniem KE przeszkodą we wdrożeniu tego rozwiązania są papierowe dokumenty. Dlatego przewidziano wdrożenie cyfrowego dowodu rejestracyjnego oraz cyfrowego świadectwa zdatności do ruchu drogowego.
Biorą się za samochody starsze niż 10-letnie. Unia zmienia zasady
Zmiany opracowane przez KE zaostrzą także kontrole pojazdów starszych niż 10 lat. Proponowane przepisy przewidują, że we wszystkich krajach UE okresowe badania techniczne ponad 10-letnich aut będą musiały być wykonywane co roku (Polska i większość państw członkowskich już stosuje taki obowiązek, teraz już nie będzie od niego ucieczki). Ułatwieniem będzie możliwość wykonania okresowego badania technicznego w innych krajach UE.
Masz Diesel bez filtra DPF? Żegnaj się z dowodem rejestracyjnym
Z podwyżką w opłatachsas za badania techniczne powiązane są zmiany w wyposażeniu stacji. Lista obejmuje m.in. wymianę obecnie stosowanych przez SKP dymomierzy na liczniki cząstek stałych, które pozwalają wykryć, czy pojazd z silnikiem Diesla ma uszkodzony lub wycięty filtr DPF.
Także to rozwiązanie polskiego rządu koresponduje z przepisami pokazanymi przez Komisję. Otóż KE proponuje badanie emisji spalin obowiązkowo prowadzić w nowocześniejszy sposób, czyli przez pomiar liczby cząstek stałych, który do tej pory był zalecany, ale nie obligatoryjny. W ten sposób urzędnicy chcą wyeliminować z ruchu samochody z wadliwym silnikiem Diesla.
Dziś na polskich stacjach do kontroli pojazdów z silnikami Diesla używa się dymomierzy (a przynajmniej powinno). Bada się nim przepuszczalność światła w spalinach. Jednak w przypadku nowych samochodów spełniających normy Euro 5 i wyższe to urządzenie jest nieskuteczne. Dlaczego?
Kierowcy odejdą z kwitkiem. Będzie wzrost badań z negatywnym wynikiem
Wiele nowych aut ma zainstalowane ograniczniki prędkości obrotowej na postoju. Silnika nie da się "wkręcić" wyżej niż na przykład 1500 obr./min. Pomiaru dymomierzem należy dokonać przy pełnej prędkości obrotowej, nawet powyżej 4000 obr./min. Urządzenie liczy średnią z trzech pomiarów. Dlatego gdy diagnosta wykonuje pomiar dymomierzem, kierowcy boją się, czy nie dojdzie do uszkodzenia silnika. W skrajnych przypadkach, gdy jest on mocno wyeksploatowany, może dojść do rozbiegania silnika.
Naturalną konsekwencją zastosowania liczników cząstek stałych będzie wzrost liczby badań z wynikiem negatywnym. Wielu kierowców zapewne się zdziwi. Bez ponownego montażu DPF o pozytywnym wyniku badania technicznego nie ma mowy. A to oznacza koszt na poziomie kilku tysięcy złotych w zależności od marki i modelu auta. Czy będą kary za wycięcie DPF? Tym powinno zająć się Ministerstwo Sprawiedliwości.
O 30 dni wcześniej pojedziesz na badanie techniczne
Badanie techniczne będzie można przeprowadzić na 30 dni przed datą kolejnego przeglądu. Resort wziął pod uwagę, że właściciel auta nie zawsze może być na SKP w wyznaczonym dniu np. ze względu na zaplanowany wyjazd zagraniczny. Jednocześnie okres ważności badania technicznego zostanie wydłużony o miesiąc do 13 miesięcy.
400 zł za badanie techniczne po terminie
Ministerstwo wprowadzi także kary dla kierowców za spóźnienie na badanie techniczne. Sankcje przewidziano na trzech poziomach:
- Spóźnienie o tydzień to stawka wyższa o 100 proc. – przy 98 zł dzisiejszej ceny za badanie auta opłata karna to niecałe 200 zł za 7 dni poślizgu;
- Po 3 tygodniach stawka rosłaby o 200 proc., czyli na dziś do prawie 300 zł;
- 90 dni opóźnienia cena wyższa od standardowej o 300 proc. – dziś w takiej sytuacji kierowca za badanie techniczne miałby zapłacić niemal 400 zł.
Nowe ceny za badanie techniczne mają być wyższe, stąd i kara za spóźnienie na przegląd wzrośnie. Pieniądze z dodatkowych opłat w części mają trafić na infrastrukturę służącą bezpieczeństwu w ruchu drogowym. Część otrzyma Transportowy Dozór Techniczny, który nadzoruje SKP. Część tych środków ministerstwo chce również przekazać do stacji diagnostycznych, czyli byłby to dodatkowy dochód SKP.
Nowe ceny za badanie techniczne. Kiedy zmiany wejdą w życie?
Branży SKP nie podoba się rozwlekły sposób wprowadzania zmian w życie. Szczególnie krytykują to, że resort w pierwszej kolejności zamierza wdrożyć przepisy unijne, a dopiero później zaktualizować cennik.
– Strona rządowa zdaje się preferować długotrwały proces legislacyjny, zmierzający do wdrożenia przepisów unijnych – mówi dziennik.pl Artur Sałata, wiceprezes Stowarzyszenia Inżynierów i Techników Komunikacji RP. – Obawiamy się, że taka ścieżka może skutkować zamykaniem kolejnych SKP, zwłaszcza tych prowadzonych przez małe, rodzinne firmy działające od pokoleń. Co więcej, nie ma żadnej gwarancji, że przygotowana ustawa, nawet jeśli zostanie uchwalona, nie zostanie zawetowana przez prezydenta RP, jeśli będzie zawierała choćby jeden kontrowersyjny zapis. (…) Nadszedł już czas, aby przejść od zapowiedzi do działania i dostosować stawki opłat za badania techniczne do obecnych realiów gospodarczych. Wielu właścicieli stacji diagnostycznych może nie przetrwać kolejnych miesięcy tej niepewności – czekają oni na konkrety, a nie na zapowiedzi. Wielokrotnie wskazywaliśmy Ministerstwu Infrastruktury na konieczność znowelizowania archaicznych stawek opłat za badania techniczne pojazdów poprzez zmianę odpowiedniego rozporządzenia, z uwzględnieniem rzeczywistych kosztów przeprowadzania tych badań, bez potrzeby nowelizowania samej ustawy. Jest to najszybsze rozwiązanie, którego z pewnością oczekują wszyscy właściciele stacji diagnostycznych – skwitował.