Nie udawał, że nic się nie stało, nie uciekł na wstecznym jak zrobiłby niejeden nieuczciwy kierowca. Jacek Kurski, który uderzył w Koszalinie swoim terenowym bmw w inne bmw na parkingu, zostawił za wycieraczką zarysowanego auta karteczkę ze swoim numerem telefonu - zauważa "Fakt".

Reklama

To było drobne puknięcie. Nie zauważyłem tego samochodu - tłumaczył Jacek Kurski.

Właściciel uderzonego bmw wezwał jednak policję. Funkcjonariusze zbadali Kurskiego alkomatem, był trzeźwy. Europoseł nie dostał mandatu, bo stłuczka wydarzyła się poza drogą publiczną.

"Fakt" przy okazji przypomina inne drogowe wyczyny europosła:

listopad 2011 - europoseł Kurski jeździ z zamontowanym w swym aucie antyradarem, urządzeniem zakazanym w naszym kraju

październik 2009 - Jacek Kurski gna przez Olsztyna grubo ponad 100 km/h w miejscu, gdzie obowiązuje ograniczenie prędkości do 70 km/h

listopad 2008 - polityk zostaje zatrzymany przez policję po tym, jak pędził podczepiony do policyjnego konwoju, który przewoził groźnego gangstera



Czytaj także: Oblot Tuska kosztował 60 tysięcy złotych! >>>