Mroźne, śnieżne popołudnie w Warszawie. Doda za kierownicą czarnego audi Q7 jedzie al. Wilanowską. Pech chciał, że w podróż wybrała się akurat wtedy, kiedy ludzie wracają z pracy do domu więc utknęła w korku. Zator zniecierpliwił piosenkarkę . "O nie, ja czekać nie będę!" - tak zdaniem "Super Ekspresu” miała sobie pomyśleć artystka.

>>>Za piracki rajd Doda powinna trafić do sądu!

Reklama

Nagle jej czarny potwór skręca w śnieg leżący na pasie zieleni. Przez chwilę nie może ruszyć. Dodaje gazu, raz, drugi i wyjeżdża na przeciwległy pas ruchu. A jadące z przeciwka samochody muszą ostro hamować.

Doda ma sporo szczęście, że nie widzieli tego stróże prawa. "Bez względu na to, kto kim jest, podlega tym samym przepisom i karze wedle tych przepisów. To przewinienie, które mi państwo opisujecie, kosztuje 100 zł" - powiedział surowo podinspektor Maciej Karczyński z Komendy Stołecznej Policji.

Czytaj także: Doda! Nie łam przepisów!