Prawdziwość pomiarów prędkości wykonanych za pomocą rosyjskiego urządzenia typu Iskra-1 od lat jest kwestionowana przez kierowców. Radar nie tylko jest podatny na zakłócenia, ale też nie pozwala na jednoznaczną identyfikację pojazdu, który przekroczył prędkość. Wiązka fal jest na tyle duża, że utrudnia poprawne wykonanie pomiaru na drodze wielopasmowej. Dlatego kierowcy, którym drogówka zmierzyła prędkość za pomocą tego urządzenia, często nie przyjmują mandatów, a w sądach są uniewinniani.

Działa dobrze, ale pod pewnymi warunkami

Taki stan rzeczy ośmiesza policjantów. Muszą oni tłumaczyć się przed sądami i mediami z używania urządzenia, które nie powinno być nigdy dopuszczone do użytku. Przy tak ogromnym rozwoju technologicznym ta kuriozalna sytuacja jest nie do zaakceptowania i szkodzi wizerunkowi funkcjonariuszy – czytamy w piśmie, jakie zarząd wielkopolskiego NSZZ Policjantów przesłał do komendanta głównego policji. Związkowcy domagają się w nim wycofania Iskry.

Reklama
W odpowiedzi KGP poinformowała, że rosyjskie mierniki posiadają zarówno zatwierdzenie typu, legalizację pierwotną i ponowną, jak i spełniają wymagania metrologiczne. Ponadto policja zleciła Instytutowi Łączności zbadanie podatności radaru na zakłócenia elektromagnetyczne. Efekt: zalecenie, by pomiar prowadzony był w odległości co najmniej 20 metrów od linii wysokiego napięcia. Z kolei w przypadku mierzenia prędkości na drodze dwupasmowej KGP sugeruje, aby „osoba dokonująca pomiaru miała bezwzględną pewność trafnej oceny wizualnej wyróżniającego się wyższą szybkością pojazdu”.
Wynika z tego wszystkiego, że Iskra-1 owszem, może być stosowana, ale wyłącznie na własną odpowiedzialność policjantów – uważa podinspektor Andrzej Szary, przewodniczący wielkopolskiego NSZZ Policjantów. – Zamiast jak najszybciej rozwiązać problem, wycofując urządzenia ze służby, daje się kolejne nieżyciowe wytyczne. Co z tego, że funkcjonariusz upewni się, że stoi w wymaganej odległości np. od transformatora czy linii wysokiego napięcia, skoro może się okazać, że działanie miernika zakłócają np. instalacje podziemne. Poza tym przy tak dużej wiązce fal minimalny ruch ręką policjanta może spowodować, że urządzenie zmierzy prędkość innego samochodu niż zatrzymany do kontroli – dodaje.
Według mundurowych dalsze stosowanie felernych radarów nie tylko nie prowadzi do ukarania rzeczywiście winnego kierowcy, ale naraża samych policjantów na odpowiedzialność dyscyplinarną lub nawet karną. – Do tej pory jeszcze nie mieliśmy przypadku, gdy uniewinniony kierowca oskarżył policjanta o przekroczenie uprawnień, ale po odpowiedzi z KGP nie można wykluczyć takiej sytuacji – dodaje policjant.

To nie jest wydatek, tylko inwestycja

Zdaniem prof. Ryszarda Stefańskiego z Uczelni Łazarskiego obawy policjantów o pociągnięcie ich do odpowiedzialności karnej z art. 231 kodeksu karnego za nieprawidłowe wykonanie pomiaru są przesadzone. – Co prawda kara do dwóch lat pozbawienia wolności grozi funkcjonariuszowi, który działa nieumyślnie, jednak pod warunkiem że wyrządza przy tym istotną szkodę – zauważa prof. Stefański. – Niemniej nie jest wykluczone, że teraz policjanci będą dokonywali pomiarów tylko wtedy, gdy w polu radaru będzie znajdował się jeden samochód. To jest jedyne uczciwe wyjście z sytuacji – podkreśla prawnik.
Policjanci mają rację, domagając się zakupu mierników wyposażonych w aparat czy kamerę, dzięki czemu nie będzie wątpliwości, kto przekroczył prędkość. Szkoda tylko tych wszystkich kierowców, którzy dotychczas zostali ukarani niesłusznie – dodaje prof. Stefański.
Rocznie za pomocą iskier dokonywanych jest kilkaset tysięcy pomiarów. Do ich wyników z dystansem podchodzą już nawet sami funkcjonariusze. Na razie jednak KGP obstaje przy swoim i nie zamierza wycofywać urządzeń ze służby. Natomiast tempo zakupu radarów z wideorejestratorem pozostawia wiele do życzenia. Obecnie do dyspozycji drogówki jest jedynie 20 takich urządzeń, zakup kolejnych 400 ma być zrealizowany do 2020 r.
Zdaniem ekspertów szybszy zakup nowoczesnego sprzętu zwróciłby się z nawiązką. Kontrole byłyby efektywniejsze (policjanci mierzyliby prędkość nawet przy dużym natężeniu ruchu), a kierowcy rzadziej odmawialiby przyjmowania mandatów. Dziś, nawet nie mając profesjonalnego pełnomocnika, bez problemu mogą znaleźć w sieci dokładne instrukcje tego, w jaki sposób podważać w sądzie wiarygodność pomiaru. Wycofanie iskier odciążyłoby też sądy rejonowe i sprawiło, że policjanci, zamiast zeznawać, mogliby zająć się kontrolą ruchu drogowego.