Ponownie głośno o proboszczu z Chojnic. Ksiądz przed sześcioma laty za jazdę autem po pijanemu (miał 2,9 promila) stracił prawo jazdy - sąd zabronił kapłanowi prowadzić samochód przez 4 lata i ukarał 3 tysiącami zł grzywny. Teraz duchowny, także po alkoholu, zadarł z policją - donosi "Super Express".
W Sierpcu poprosił swojego kierowcę, by zatankował paliwo za 100 zł - donosi bulwarówka. Jednak zamiast zapłacić za benzynę, proboszcz zmusił mężczyznę do odjechania spod dystrybutora bez płacenia. Za autem, w którym podróżował proboszcz, ruszył pościg. Co stało się kiedy policjanci je zatrzymali?
- Nie chciał się wylegitymować. W ordynarny sposób wyzywał policjantów. Groził, że powyrzuca ich z pracy - tłumaczy asp. Anna Kozłowska z policji w Lipnie.
Po badaniu okazało się, że ksiądz ma 1,8 promila w organizmie - dlatego duchowny spędził noc w izbie wytrzeźwień. Po wytrzeźwieniu usłyszał prokuratorskie zarzuty - znieważenia funkcjonariuszy i próby wpływania na nich, by zaniechali czynności prawnych.
Co na to kuria? - Ksiądz był pasażerem, mógł być pijany - powiedział ksiądz Ireneusz Smagliński, rzecznik kurii w Pelplinie.