Wygląda na to, że polskie sądy czeka nawałnica procesów, zaś Skarb Państwa będzie musiał przygotować się na wypłaty odszkodowań dla kierowców, którym zatrzymano prawo jazdy za przekroczenie prędkości o 50+.

Reklama

A kij w mrowisko na początku lipca 2015 roku włożył Daniel Gaweł, którego za kierownicą forda mondeo policjant zatrzymał do kontroli w miejscowości Boleszkowice (droga krajowa 31 na Pomorzu Zachodnim).

- Funkcjonariusz zmierzył prędkość urządzeniem iskra 1. Pomiar rzekomo wykazał, że kierujący jechał w obszarze zabudowanym z prędkością przekraczającą dopuszczalną o 55 km/h. Po zatrzymaniu funkcjonariusz okazał kierowcy wyświetlacz radaru z widniejącą na nim prędkością 95 km/h. Kierowca forda mondeo zauważył też liczbę 27 oznaczającą liczbę sekund, które upłynęły od pomiaru - relacjonuje dziennik.pl prof. Artur Mezglewski ze Stowarzyszenia Prawo na Drodze, do którego kierowca zgłosił się o pomoc jeszcze tego samego dnia.

Nieprawidłowy pomiar urządzeniem Iskra 1

Kierowca forda twierdzi, że wiedział o kontroli prędkości w Boleszkowicach, dlatego jechał zgodnie z przepisami, co potwierdził świadek. - Owszem, ford mondeo jechał z prędkością 95 km/h, ale na odcinku poprzedzającym znak z ograniczeniem prędkości i informacją o terenie zabudowanym. Policjant właśnie wtedy wykonał pomiar - na co zresztą wskazuje czas od dokonania pomiaru - mówi nam szef SPnD.

Reklama

- Ustawili się 380 m za znakiem. Iskra ma zasięg do 800 m, a w praktyce jest to prawie kilometr - opowiada nam Daniel Gaweł.

Policjant zaproponował kierowcy 500 zł mandatu. Kierowca nie przyjął grzywny i sprawa trafiła do sądu rejonowego w Myśliborzu, gdzie odbyły się trzy rozprawy w sprawie o wykroczenie. - Ostatecznie kierowcę uniewinniono, a kosztami sądowymi obarczono Skarb Państwa - to pierwszy taki przypadek, od kiedy obowiązują przepisy o zatrzymywaniu prawa jazdy za tzw. 50+. Wiem, że z pomocą kancelarii będzie też walczył o odszkodowanie od Skarbu Państwa. Jako stowarzyszenie zapewnimy mu wsparcie - mówi nam Mezglewski.

Reklama

Prawo jazdy do zwrotu. Odszkodowanie poproszę

W opinii prawnika już samo bezprawne pozbawienie kogoś możliwości korzystania z pojazdu (bez szacowania wysokości szkody) zasługuje na zasądzenie - przynajmniej "ryczałtowej" - kwoty zadośćuczynienia. - Przez kwotę "ryczałtową" rozumiem taką kwotę, którą należy zasądzić bez postępowania dowodowego. W moim przekonaniu kwota ta nie powinna być niższa niż 9 tys. zł (3 tys. za każdy miesiąc). Pozbawienie korzystania ze środka lokomocji jest bowiem swoistym i dotkliwym quasi ograniczeniem wolności - uzasadnia ekspert.

Wcześniej jednak, bo już w najbliższych dniach, kierowca złoży wniosek o wznowienie postępowania administracyjnego w celu uchylenia decyzji o zatrzymaniu prawa jazdy na 3 miesiące. Poza tym z zawiadomienia SPnD prowadzone jest postępowanie karne w sprawie o przekroczenie uprawnień i niedopełnienie obowiązków przez funkcjonariuszy policji.

- Po pierwsze funkcjonariusz, który wykonał pomiar, nie był przeszkolony w zakresie obsługi iskry 1, a po drugie policjant ten miał powierzone na ten dzień inne zadania - miał mierzyć prędkość wideorejestratorem, a nie iskrą - przytacza nam swoje ustalenia Mezglewski.

Dodaje, że w zasięgu pracy iskry w chwili pomiaru był co najmniej jeszcze jeden pojazd - bus, który zjechał z drogi wojewódzkiej przed miejscem, w którym stali policjanci (jest prawdopodobne, że zmierzona prędkość dotyczyła tego pojazdu).

- Z naszej inicjatywny przeprowadzono też postępowanie skargowe. W odpowiedzi na skargę Komendant Powiatowy przeprosiła za nieprawidłowości, jakie miały miejsce w toku czynności wyjaśniających - opowiada nam szef SPnD.

Ekspert uważa też, że urzędnicy w starostowie oraz orzecznicy Samorządowego Kolegium Odwoławczego, którzy podjęli błędne decyzje bez przeprowadzenia postępowania dowodowego, powinni ponieść odpowiedzialność finansową na zasadach majątkowej odpowiedzialności urzędników.

Nie ufać i nagrywać przebieg kontroli

- Sam na pewno sobie bym nie poradził, gdyby nie wsparcie ze strony Stowarzyszenia Prawo na Drodze. To była długa i ciężka przeprawa. Chwilami ręce mi opadły z bezsilności ale udało się udowodnić prawdę. Dlatego wszystki kierowcom radzę, że jeśli mają choć cień wątpliwości, co do prędkości zmierzonej przez policjanta, by nie przyjmowali mandatu, najlepiej nagrywali przebieg kontroli i walczyli w sądzie - namawia Daniel Gaweł.

Z danych Komendy Głównej Policji wynika, że po roku (od połowy maja 2015) od wprowadzenia nowych przepisów pozwalających drogówce na zatrzymywanie prawa jazdy za tzw. 50+ w terenie zabudowanym, uprawnień na trzy miesiące pozbawiono 33,5 tys. kierowców. Rodzi się pytanie - ilu z nich straciło prawo jazdy podobnie jak Daniel Gaweł?