Jak tłumaczy Marek Pietrzak, prezes SNOSP, Orlen i Lotos regularnie zamrażają ceny surowca na swoich stacjach przy jednoczesnej podwyżce cen w hurcie.
– Taka nieuczciwa polityka sprawia, że kupujemy paliwo drożej, niż koncerny sprzedają je w detalu. W efekcie stacje niezwiązane z wielkimi sieciami nie mają szans z nimi konkurować – podkreśla Pietrzak.

Tysiące do zwolnienia

Właściciele prywatnych stacji wyjaśniają, że problem tego typu pojawia się co roku, ale teraz przybrał już takie rozmiary, że stanowi prawdziwe zagrożenie dla sporej części rynku.
Reklama
– Niedawno Orlen drastycznie obniżył ceny na swoich stacjach, m.in. wprowadzając weekendowe promocje, co w efekcie doprowadziło do absurdalnej sytuacji. W hurcie ceny paliw były nawet o 15 groszy na litrze wyższe niż te na stacjach koncernu – twierdzi Paweł Bełch z firmy paliwowej Blumar. Jak dodaje, w efekcie dziś do interesu trzeba dokładać.
– Poziom realizowanej przez stacje marży nie zawsze wystarcza na pokrycie wszystkich kosztów związanych ze sprzedażą paliw – potwierdza Urszula Cieślak z BM Reflex.
Niezależni operatorzy ostrzegają, że jeśli sytuacja się nie zmieni, 2 – 3 tys. właścicieli stacji będzie musiało zamknąć biznes. Tymczasem prywatni właściciele małych stacji to połowa rynku w Polsce. – Tworzymy ponad 25 tys. miejsc pracy. Nasz upadek pociągnie za sobą efektem domina mniejsze firmy usługowe i dostawcze, które z nami współpracują. A to kolejne 10 tys. osób – wylicza Marek Pietrzak.
SNOSP przygotowało już dramatyczny apel w tej sprawie, który – jak ustalił DGP – za kilka dni ma zostać przesłany do premiera oraz Sejmu i Senatu. – Domagamy się w nim, by sejmowa komisja gospodarki zajęła się problemem – informuje stowarzyszenie.

Orlen pobudza popyt

Koncerny odrzucają oskarżenia operatorów niezależnych.
– Twierdzenie, że ostatnie obniżki cen paliw na stacjach Orlenu były wymierzone w konkurencję, nie znajduje racjonalnych podstaw, podobnie jak generalizowanie, że nasze stacje własne sprzedają paliwo poniżej cen hurtowych – przekonuje Beata Karpińska z biura prasowego PKN Orlen. Jak zaznacza, spółka stale monitoruje poziom cen na swoich obiektach w stosunku do cen hurtowych. – W kilku pojedynczych przypadkach w sytuacji zmiany cen hurtowych zdarzyły się wprawdzie momenty zbliżenia się cen detalicznych do cen referencyjnych. Ale ten stan trwał zaledwie kilka godzin. I to w nocy między zmianą cen w hurcie wprowadzaną o północy a zmianą cen w detalu – wyjaśnia.
Orlen zapewnił DGP, że polityka cenowa koncernu wynika wyłącznie ze strategii biznesowej i podyktowana jest relacjami podaży i popytu. – W trudnej sytuacji rynkowej konsekwentnie staramy się prowadzić politykę cenową, która pobudza popyt na paliwa i pozwala wypracować oczekiwane wolumeny sprzedaży. W wyniku wyhamowanego popytu na benzyny znacznie wzrasta presja konkurencyjna na rynku paliwowym. W takim otoczeniu zwykle podmioty działające w danym otoczeniu obniżają ceny w celu utrzymania lub powiększenia swojego udziału w nim – tłumaczy i dodaje, że żaden operator w tej branży nie ma gwarancji marży.
Według płockiego koncernu nabywcy hurtowi często otrzymują rabaty powiązane z wielkością zakupów, a publikowane ceny hurtowe są tylko cenami referencyjnymi.
SNOSP liczy na to, że w negocjacjach pomoże stworzenie silnej grupy zakupowej.
– Mamy już umowę konsorcjum. Do połowy przyszłego roku chcielibyśmy kupować paliwa już dla 200 – 300 stacji – deklaruje prezes stowarzyszenia.
2 – 3 tys. właścicieli stacji będzie musiało zamknąć biznes