Od lat sedany dostają kredyt zaufania od polskiego klienta. Dlaczego? Trudno powiedzieć. Przecież trapezowa karoseria jest mało praktyczna. A jednak auta tego typu sprzedają się dobrze i na rynku pierwotnym, i na wtórnym. Jak wypada porównanie ich walorów użytkowych, kosztów eksploatacji, a także usterkowości, sprawdzamy na przykładzie Forda Mondeo II, Opla Vectry C i czwartego wcielenia Volkswagena Passata.

Cała trójka należy do tych samochodów, które - jeśli są tylko w dobrym stanie - nie czekają zbyt długo na kolejnego właściciela. Tym bardziej, gdy pod maską pracuje oszczędny oraz trwały turbodiesel. Ich wybór jest naprawdę duży. Można przebierać w różnych wariantach konstrukcji, pojemności oraz mocy silników.

Sprawdzona technika też ma słabe punkty
Zacznijmy od Passata - to weteran w stawce. Debiutował w 1996 r. i dopiero przy okazji liftingu (w 2000 r.) został dopracowany w szczegółach - zresztą właśnie samochody po modernizacji polecamy potencjalnym nabywcom. Cieszą się dobrą opinią wśród użytkowników. Niestety, trudno o pewny egzemplarz, ale warto szukać. Duże zainteresowanie przekada się na wysokie ceny rynkowe. Przy uwzględnieniu tego samego roku produkcji, zbliżonego poziomu wyposażenia i mocy silnika, Passat okazuje się najdroższy. Trzeba za niego zapłacić średnio o 4-5 tys. zł więcej niż za Mondeo i o 1-2 tys. zł niż za Vectrę.

W przypadku Passata po restylingu do wyboru mamy następujące wersje TDI: 100, 130, 136, 150, 163 i 180 - wszystkie wykonane przy użyciu pompowtryskiwaczy, ale różniące się wielkością i układem cylindrów. Dwa pierwsze to dobrze znane konstrukcje 1.9 TDI, które "chorują" na usterki 2-masowego koła zamachowego, niedomagania przepływomierzy powietrza i kłopoty z "zawieszającą się" kierownicą turbiny. "Dwulitrówka" o mocy 136 KM należy do silników nowej generacji, ale niestety nie jest wolna od wad poprzednika. Zdaniem wielu mechaników nasilenie awarii jest nawet większe. Najmocniejsze Passaty TDI mają pod maską motor 2.5 V6. Niestety, uchodzi za najmniej udany (m.in. kłopoty z trwałością pomp wtryskowych, wałków rozrządu i popychaczy), a do tego jest drogi w eksploatacji (np. sama wymiana rozrządu kosztuje ponad 2 tys. zł). Czy więc bać się wersji TDI? Nie zawsze. Dobrą lokatą jest wariant 130-konny, który na tle konkurentów wypada całkiem nieźle. Bardziej należy obawiać się wielowahaczowego zawieszenia przedniej osi. Co prawda, jego trwałość wzrosła przy okazji liftingu, ale i tak ewentualne naprawy mocno uszczuplą domowy budżet. Jednak Passat nie jest odosobniony w problemach jakościowych z zawieszeniem. Także Mondeo boryka się z kosztownymi usterkami tylnej belki pomocniczej (wybijają się tuleje - wymiana elementu to wydatek 1800 zł).

Duży krok do przodu, ale występują problemy
Skoro poruszyliśmy temat Forda klasy średniej, to pojawił się on na rynku w 2000 r. Miał być przełomem jakościowym. I rzeczywiście, postęp jest widoczny, ale do perfekcji daleko. Przede wszystkim w Mondeo występuje problem korozji. Pierwsze sygnały przekazaliśmy czytelnikom już po teście długodystansowym. Badanie endoskopem pokazało, że zabezpieczenie przed korozją w wielu miejscach jest niedostateczne. Później zaczęły dochodzić do nas skargi użytkowników, dotyczące korozji elementów podwozia, belki silnika, a przede wszystkim krawędzi drzwi i klapy bagażnika. Trzeba tu jasno zaznaczyć, że w Vectrze czy Passacie te problemy są zupełnie nieznane.

Diesle TDCi mogą być kosztowne w eksploatacji
Jeśli chodzi o mocne i słabe punkty turbodiesli Forda, to z dystansem trzeba podchodzić do wersji TDCi (2.0 i 2.2). Bywają kapryśne. Posłuszeństwa odmawia układ wtryskowy (pompa i wtryskiwacze), niedomaga elektronika sterująca pracą silnika, zdarzają się uszkodzone turbosprężarki. Pewniejszym zakupem będzie silnik starszej konstrukcji 2.0 TDDi o mocy 115 KM. Jest wyraźnie trwalszy, ale ma istotne mankamenty - słaba dynamika, bardzo głośna praca. Poza tym diesle Forda nie są mistrzami oszczędności (szczególnie na tle jednostek Volkswagena) - np. średnie spalanie wersji 130-konnej waha się w granicach 6-7 l/100 km.

Stosunkowo paliwożerne są też turbodiesle najmłodszej w porównaniu Vectry trzeciej generacji. Aktualne wcielenie Opla klasy średniej weszło do sprzedaży w 2002 r. Producent zaprezentował dość śmiały projekt rodzinnego samochodu, który zerwał ze stereotypem "pojazdu emeryckiego", jaki ciągnął się za Vectrą. Charakter oraz wygląd nadwozia (także i wnętrza) idealnie wpasowują się pomiędzy "limuzynowatego" i konserwatywnego Passata a narysowane ostrą kreską, nieco usportowione Mondeo. To swego rodzaju kompromis, który wypadł naprawdę dobrze. Okazale prezentuje się też oferta turbodiesli. Rozważania przy zakupie warto rozpocząć od silnika 2.2 DTI o mocy 125 KM (100-konna "dwulitrówka" jest po prostu za słaba). To silnik dynamiczny, ale pali niemało (6,5-7 l/100 km) i do tego jest głośny.

Dużo lepiej pod tym względem wypadają motory 1.9 CDTI (konstrukcja zapożyczona od Fiata), które powszechnie uznawane są za trwałe. Nie występują w nich kłopoty z rozszczelnieniem przewodu turbiny (jak w silniku 2.2), ale zdarzają się niedomagania elektroniki, turbiny i wtryskiwaczy. Osobom oczekującym silnych wrażeń Opel oferuje mocne, 3-litrowe V6. Jednak kto zainwestuje w ten silnik, ten musi mieć świadomość, że koszty eksploatacji będą duże - drogie naprawy, wysokie spalanie.

W codziennym użytkowaniu cała trójka wypada dość podobnie, ale i tu dostrzeżemy różnice. Z przodu w każdym z aut znajdziemy podobną ilość miejsca. Natomiast z tyłu najprzestronniejszy jest Ford. Także pod względem wielkości bagażnika prezentuje się bardzo dobrze i wspólnie z Vectrą wiedzie prym (500 l - w Passacie mamy o 25 l mniej). Jednak już w praktyce nie widać tej różnicy, gdyż kufer Volkswagena jest po pierwsze - nieco bardziej praktyczny, a po drugie - ma największą ładowność.

Wyposażenie - pięta achillesowa Passata
Niestety, Passat zostaje zdecydowanie w tyle, gdy porównamy wyposażenie. W podstawowej wersji Mondeo ma m.in. cztery airbagi, centralny zamek, "elektrykę" szyb przednich i lusterek oraz klimatyzację. W Vectrze dodatkowo można liczyć na kurtyny powietrzne, a także radio. Natomiast Passat w standardzie oferował tylko dwa airbagi, a klimatyzację do seryjnej produkcji wprowadzono dopiero w 2003 r.

Ford Mondeo: wierny towarzysz
Mondeo przejechało 100 tys. km bez większych problemów. Przekonało nas do siebie komfortem, dobrymi walorami użytkowymi i pewnym zachowaniem na drodze. Testowany silnik 1.8 nie był może mistrzem dynamiki, ale służył bezawaryjnie do samego końca testu. A niedogodności? Spotkały nas ze strony układu napędowego (zanieczyszczony silniczek krokowy). Zepsuł się też zawór magnetyczny klimatyzacji. Poza tym dość istotne braki wykazywało zabezpieczenie antykorozyjne, co źle wróży na przyszłość.




























Reklama

Opel Vectra: odzyskał zaufanie
Vectra, podobnie jak Mondeo, nasz maraton zaliczyła na piątkę. Doceniliśmy spasowanie elementów karoserii i świetne zabezpieczenie antykorozyjne. Kolejne atuty to przestronne wnętrze, dobrze zestrojony układ jezdny i 2,2-litrowy benzyniak: dynamiczny, trwały i niedrogi w eksploatacji (ma łańcuchowy napęd rozrządu). Auto nie cierpiało na żadne poważne awarie. Także rozbiórka na części potwierdziła naprawdę porządne wykonanie samochodu. Jedynie zawieszenie mogłoby być nieco trwalsze.




VW Passat: na właściwej drodze?

Na dystansie 100 tys. km Passat Variant (wersja VR5) okazał się autem całkiem solidnym, ale dręczonym drobnymi usterkami (np. popsuły się zamek drzwi i klakson). Skutków ciężkiej eksploatacji po drogach całej Europy nie wytrzymało także zawieszenie (co nas w sumie nie zdziwiło - to bolączka Passatów z początkowych lat produkcji). Auto wykazywało też inne problemy. Po rozebraniu na części przeważały dobre wrażenia - brak wyraźnych śladów zużycia, skuteczna ochrona przed korozją.



Reklama

Podsumowanie
Na pewno żaden z przedstawionych samochodów nie jest idealny. Za Fordem przemawia atrakcyjna cena, pewny układ jezdny i najprzestronniejsza kabina. Niestety, Mondeo nękają kłopoty z korozją, a w gamie trudno o trwałego turbodiesla. Można go znaleźć wśród "klekotów" Passata, jednak trafienie pewnego egzemplarza często graniczy z cudem. Poza tym Volkswagen jest drogi i ma kilka słabych punktów (kiepskie wyposażenie i nietrwałe zawieszenie). Zostaje Vectra - auto niepozbawione istotnych wad, ale całkiem przyzwoicie wykonane, dobrze wyposażone i z najnowszą konstrukcją.

Tu znajdziecie pełne archiwum "Auto Świata". Polecamy.