Pierwszy tempomat opatentowano w 1940 roku, jednak zastosowanie znalazł dopiero 17 lat później. Po jego włączeniu nie trzeba dodawać gazu. Urządzenie utrzymuje ustawioną przez kierowcę prędkość - niezależnie od tego, czy samochód jedzie w dół, czy pod górę, ale nie hamuje i nie przyspiesza "samowolnie". Tak działa zwykły tempomat.



Nowoczesny i mądrzejszy mechanizm to ACC (z ang. Adaptive Cruise Control) - adaptacyjny tempomat. Tu elektronika zarządza utrzymaniem stałej prędkości w zależności od natężenia ruchu. Po ustawieniu prędkości samochód dzięki czujnikom radarowym automatycznie zwalania przed przeszkodą (w przypadku zajechania drogi przez inny samochód) i przyspiesza, jeśli droga jest wolna.



Mało tego, widzi nie tylko to, co się dzieje przed autem, ale i na pasach bocznych. Oczywiście kierowca w każdej chwili sam może przyspieszać i zwalniać. Jednak zawsze istnieje ryzyko, że zbyt późno zareaguje na zagrożenie…



O tym też pomyślano, dlatego powstały systemy z rodziny PSS (Predictive Safety Systems). Pierwszy z nich to adaptacyjny tempomat dozbrojony w układ PBA (Predictive Brake Assist). Urządzenie pomaga kierowcy, przygotowując hamulce do awaryjnej interwencji. Zapobiegawczo zwiększa ciśnienie w układzie hamulcowym i zbliża klocki do tarcz. Dzięki temu reakcja hamulca będzie natychmiastowa - samochód stanie jak wryty.



Jeszcze inny tandem systemów działa tak: czujnik radarowy ACC rozpoznaje zagrożenie kolizją, a system PCW (Predictive Collision Warning) ostrzega kierowcę, by ten zdążył zapobiec zderzeniu. Jak to robi? Daje krótki, ale wyczuwalny impuls hamowania i automatycznie naciąga pasy. Taki system Boscha jest już seryjnie zakładany w audi Q7.



Jeszcze lepszym rozwiązaniem będzie PEB (Predictive Emergency Brake). Układ okiem kamery i radarem "zobaczy" wydarzenia na drodze i samoczynnie zahamuje, jeśli kierowca nie zareaguje na wcześniejsze ostrzeżenia (dźwięk, lampka, napięcie pasów). Bosch zamierza wprowadzić tego typu system do produkcji seryjnej w 2009 roku.



















Reklama