Estonia-Niemcy - tak miała wyglądać trasa ciężarówki, której załogą było łotewskie małżeństwo. W Polsce na drodze krajowej numer 8 tir wpadł w oko "krokodylków" z podlaskiego ITD. W trakcie kontroli inspektorzy wykryli urządzenie umożliwiające fałszowanie zapisów z tachografu rejestrującego czas pracy kierowcy.
- Pojazd został skierowany do specjalistycznego serwisu tachografów, gdzie dokonano oględzin urządzenia rejestrującego. W ich trakcie stwierdzono, że w instalacji tachografu zostało zamontowane niedozwolone urządzenie symulujące pracę drugiego niezależnego sygnału prędkości, które składało się z dwóch elementów - wyjaśnia w rozmowie z dziennik.pl Alvin Gajadhur, p.o Głównego Inspektora Transportu Drogowego
Z relacji ITD wynika, że podczas oględzin instalacji tachografu żona kierowcy nagle ukryła element zakazanego urządzenia w… majtkach. Pomimo poleceń nie chciała oddać schowanej części.
Inspektorzy wezwali patrol policji, który awanturującą się kobietę zaprowadził do radiowozu. Po dłuższej chwili zatrzymana oddała nielegalny element, który okazał się być włącznikiem i wyłącznikiem tachografu, jednak wcześniej - jak poinformowali funkcjonariusze - "zanieczyściła go swoimi odchodami".
- Kierujący zapłacili mandaty w łącznej wysokości 8 tys. zł, zaś od przewoźnika, na poczet kary, została pobrana kaucja w wysokości 6 tys. zł - powiedział Gajadhur.