Europoseł Solidarnej Polski Jacek Kurski został przyłapany przez fotoreporterów Faktu na warszawskim Powiślu. Polityk wyszedł z radia, wsiadł do swojego mercedesa, po czym go zaparkował jednak nie na parkingu a na samym rogu ulic - przed znakiem, za którym parking dopiero się zaczyna. W opinii tabloidu Kurski samochodem kompletnie zasłonił widok kierowcom wyjeżdżającym z uliczki.

Reklama

Zdaniem bulwarówki dzień wcześniej Kurski udowadniał, że nie jest piratem drogowym. A za przewinienie z Gdańska w ramach zadośćuczynienia wpłacił nawet 1 tys. zł dla chorego dziecka i wyjaśniał, że winny porzucenia samochodu na gdańskim lotnisku jest jego syn Antoni.

- Jestem już innym człowiekiem. Jestem już innym Jackiem Kurskim - twierdził polityk. Dlaczego zaparkował w ten sposób na Powiślu?

- Mam wykupiony abonament pod domem. Ale jest więcej wydanych abonamentów niż miejsc parkingowych. Dlatego utarło się, że dla kogo nie starcza, parkuje w tym miejscu - tłumaczył.

Co na to szef Solidarnej Polski? Zbigniew Ziobro zapowiada... poważną rozmowę z europosłem.

- Przeprowadzę rozmowę z panem posłem Kurskim. Będę się domagał, aby zapłacił najwyższą stawkę mandatu na cel społeczny. Takie zachowanie jest nie do zaakceptowania - oburzał się Ziobro.

Dodał, że jest autorem projektu likwidacji immunitetów poselskich. - Dopóki większość sejmowa nie zlikwiduje tego złego przywileju, uważam, że wszyscy posłowie w takiej sytuacji jak Kurski powinni wpłacać najwyższą stawkę mandatu za każdym razem, gdy dopuszczą się złamania przepisów drogowych - zapowiedział szef SP.