Remont rozpoczęto w ostatnim, możliwym momencie. Autostrada, którą zaczęto budować w roku 1939 podczas II wojny światowej, a potem kończono w epoce komunizmu w 1948 roku, rozsypywała się w oczach. Główna magistrala Czech, ze względu na poszarpaną, betonową nawierzchnię zasłużyła sobie na nazwę "betonowego piekła".

Reklama

Turyści narzekali na fatalne warunki jazdy. Na niektórych odcinkach, spod asfaltowych "łat", nie było widać betonu. Nie było dnia, aby na zatłoczonej i zniszczonej autostradzie nie dochodziło do wypadków. W podskakujących na wybojach autach nie dało się nawet rozmawiać. Kierowcy nazwali autostradę "schodami do Brna", a eksperci alarmowali. Tak dalej nie da się jeździć. Kapitalny remont powinien odbyć się już przed dziesięcioma laty.

Autostradą w ciągu doby przejeżdżało 35 tys. pojazdów. Remont miał polegać nie tylko na usunięciu nawierzchni i poszerzeniu każdej "nitki" z 26 do 28 metrów, ale także rekonstrukcji każdego wiaduktu. Koszt przedsięwzięcia szacowano na 19 miliardów koron, a zakończenie prac za sześć lat.

Dla turystów podróżujących przez Czechy do Pragi decyzja o remoncie oznacza jednak prawdziwe piekło. Drogowcy wchodzą na dwa pierwsze odcinki już w ten weekend. Pierwszy : między Vietrnym Jenikovem a Jihlavą znajduje się pomiędzy 104 a 112 kilometrem autostrady. Drugi - między miejscowościami : Lhotka i Velka Bitesz pomiędzy 153 a 162 kilometrem. Kolejne utrudnienia przewidziano w Jihlavie.

Pierwsze doświadczenia nie napawają optymizmem. Po rozmieszczeniu ponad tysiąca znaków ostrzegawczych na odcinkach jezdni zwężonych do jednego pasa ruchu, tworzą się ponad 2-kilometrowe korki. Ograniczono prędkość do 60 i 80 kilometrów na godzinę. Policja ostrzega, że czas przejazdu na trasie z Brna do Pragi wydłuży się co najmniej o godzinę.

A to dopiero początek. Latem, kiedy natężenie miejscowego ruchu spadnie, ale natężenie turystycznych wycieczek wzrośnie, drogowcy planują zamykanie całych odcinków. Trzeba będzie bowiem zdemontować grożące zawaleniem mosty i estakady. Zostaną wyznaczone objazdy. Już teraz władze okolicznych miasteczek obawiają się gigantycznych korków na drogach. Czeskie media apelują do turystów, aby respektowali polecenia policji. "Jazda na skróty" naprawdę się nie opłaci. Na remontowanych odcinkach zostaną zainstalowane kamery telewizyjne, które będzie koordynować policyjne centrum kontroli drogowej.

Turyści szybko nie odetchną. Remont na 21 odcinkach autostrady ma potrwać 6 lat i kosztować 19 miliardów koron. Pesymiści ostrzegają, że Czechy czeka paraliż komunikacyjny. Optymiści - że kilka lat pojadą zmodernizowaną autostradą do Polski, która już dziś łączy Pragę z Ostrawą przez drogi ekspresowe R46 i R35, a w przyszłości z autostradą A1 w Gorzyczkach koło Wodzisławia Sląskiego.