Na terenie łódzkiego oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad tylko w ciągu dwóch dni, gdy odpuścił mróz, z powodu dziur w jezdniach uszkodzonych zostało ponad 330 aut. W niektórych rejonach w jednym miejscu w dziurę wpadało nawet dziesięciu i więcej kierowców. Każdy z odpytanych przez nas 15 zarządców dróg – krajowych, wojewódzkich, powiatowych i w miastach – jest w trakcie rozpatrywania roszczeń kierowców (samodzielnie albo przy pomocy ubezpieczyciela).
– W styczniu trafiły do nas 23 wnioski o odszkodowanie. To więcej niż w ubiegłym roku, ale fala roszczeń odszkodowawczych dopiero się zaczyna – mówi Ewa Mazur z Zarządu Dróg i Utrzymania Miasta we Wrocławiu. – Przez cały 2012 r. uwzględnionych pozytywnie zostało 378 wniosków o odszkodowania, rok wcześniej było ich 738 – wylicza.
Wrocławski ratusz wykupił dla zarządcy dróg polisę od odpowiedzialności cywilnej w Warcie (wcześniej był to Allianz). Szkody rzeczowe do 10 tys. zł rozpatruje Zarząd Dróg, a większe i dotyczące uszkodzeń ciała trafiają bezpośrednio do ubezpieczyciela.
ZDM w Warszawie w grudniu i styczniu otrzymał 44 wnioski o odszkodowanie od kierowców. Trwają postępowania wyjaśniające. – Średnia wysokość odszkodowania to 800 zł – mówi Karolina Gałecka ze stołecznego ZDM. Statystyka uwzględnia tylko szkody poniżej 1 tys. zł. W tym roku ZDM zarezerwował na wypłaty odszkodowań 150 tys. zł. Poważniejsze sprawy trafiają bezpośrednio do ubezpieczyciela (od czerwca ubiegłego roku jest to PZU). Kwota gwarancyjna to pół miliona złotych.
Reklama
Kierowcy, którzy uszkodzili pojazd na drogowych nierównościach i mają polisę AC, z reguły sięgają po odszkodowanie kosztem posiadanych zniżek – to najłatwiejszy sposób. Po wypłacie odszkodowania ubezpieczyciel ma prawo dochodzić pieniędzy od podmiotu odpowiedzialnego za szkodę. Tu zaczynają się schody.
– Aby wystąpić z roszczeniem regresowym, konieczne jest udowodnienie, że dany podmiot ponosi odpowiedzialność za szkodę – tłumaczy Konrad Milewski, zastępca dyrektora biura likwidacji szkód w firmie Gothaer. – Dysponując wyłącznie oświadczeniem poszkodowanego, ubezpieczyciel nie ma dostatecznych dowodów, aby wystąpić z roszczeniem regresowym, ponieważ właściciel lub zarządca drogi roszczenie oddali – wyjaśnia Milewski.
– Jeśli wjechałem w dziurę i uważam, że winę za mój uszkodzony samochód ponosi zarządca drogi, a nie ja, bo jechałem nieostrożnie, muszę udowodnić winę zarządcy – potwierdza Marcin Tarczyński, analityk PIU. – Tak samo jest w wypadku ubezpieczyciela, który wypłacił mi odszkodowanie z polisy AC. Jeśli chce on odzyskać pieniądze, także musi udowodnić zarządcy winę za powstałą szkodę – dodaje.
Kłopot polega na tym, że ubezpieczyciele nie informują swoich klientów, jak powinni postępować, a nie każdy z nich wie, że należy wezwać policję. – Pracownicy infolinii mówią to, co mają w skrypcie, z reguły zalecają wezwanie policji, ale decyzję pozostawiają poszkodowanemu – tłumaczy Arkadiusz Bruliński z biura prasowego Ergo Hestia. – Wezwanie policji nie jest przecież warunkiem koniecznym do ubiegania się o odszkodowanie i wystąpienie z regresem, wystarczy odpowiednio opisać zdarzenie i porządnie je udokumentować, robiąc zdjęcia tudzież zbierając zeznania świadków, choć rzeczywiście wezwanie policji znacznie by sprawę uprościło i ułatwiło roszczenie – przyznaje.
Na braku informacji tracą kierowcy, ale przede wszystkim sami ubezpieczyciele. Odszkodowanie wypłacić muszą, jednak wskutek braku odpowiedniej dokumentacji nie są już w stanie odzyskać pieniędzy od zarządcy dróg. Zmuszeni są więc wpisać w swoje wyniki wyższe sumy wypłaconych odszkodowań.
Zbierz dowody
Aby uzyskać odszkodowanie od zarządcy drogi, na której uszkodziliśmy auto, lub ułatwić dochodzenie roszczenia regresowego (odzyskanie wypłaconych klientowi pieniędzy) ubezpieczycielowi, powinniśmy zgromadzić odpowiednią dokumentację.
Gdzie był wypadek
Trzeba podać lokalizację wyrwy – numer drogi, kilometr, najlepiej na podstawie słupka hektometrycznego, lub charakterystyczny punkt w okolicy. Należy ustalić zarządcę drogi (gminna, miejska, powiatowa, wojewódzka czy też w zarządzie GDDKiA).
Najlepsza policja
Najlepiej w takiej sytuacji zawiadomić policję, która opisze zdarzenie wraz ze wskazaniem lokalizacji i zarządcy drogi w stosownej notatce urzędowej. Policja ma obowiązek stawić się na nasze wezwanie, choć trzeba się liczyć z nawet kilkugodzinnym oczekiwaniem. Inny sposób to samodzielne potwierdzenie wypadku, np. wskazanie świadków zdarzenia czy zrobienie zdjęć.