Do wypadku, w którym zginął poseł doszło w styczniu tego roku na drodze S8 w powiecie skierniewickim. Rafał Wójcikowski poruszał się samochodem osobowym jadąc w kierunku Warszawy.

Reklama

Z dotychczasowych ustaleń wynika, że kierowane przez posła auto uderzyło w barierę energochłonną z lewej strony i obróciło się ok. 90 stopni w prawo, ustawiając się na prawym pasie prostopadle do innych użytkowników, jadących w tym samym kierunku. Nadjeżdżający van - volkswagen caddy - zdołał ominąć lewym pasem samochód posła, zatrzymując się w niedużej odległości. Następnie w auto posła uderzył inny van - ford transit. Parlamentarzysta zmarł mimo reanimacji. Cztery inne osoby zostały ranne.

Według biegłych poseł zmarł w wyniku wielonarządowych obrażeń wewnętrznych. Były one rozległe i między ich powstaniem a śmiercią minął bardzo krótki czas. Biegli uznali, że są to obrażenia charakterystyczne dla wypadków, w których osoba podczas zderzenia znajduje się wewnątrz samochodu.

Reklama

Prokurator Pakuła powiedział, że materiał dowodowy, który został zebrany w tej sprawie nie uległ zmianie, w stosunku do tego, o czym wcześniej śledczy informowali.

Przypomniał, że do tej pory do prokuratury trafiły dwie opinie biegłych z zakresu rekonstrukcji wypadków oraz z zakresu mechanoskopii. - Pierwsza opinia - wydana w marcu - stwierdza jednoznacznie, że wszystkie układy mające wpływ na bezpieczeństwo jazdy, w szczególności układ hamulcowy, kierowniczy były przed wypadkiem sprawne technicznie. Stan pojazdu przed zdarzeniem nie miał związku z zaistnieniem tego wypadku - podkreślił prokurator.

Zwrócił uwagę, iż stwierdzono uszkodzenie jednego z przewodów hamulcowych w tym aucie, to pogłębiono badania i w kwietniu tego roku była wydana druga opinia przez laboratorium kryminalistyczne Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi. Opinia ta stwierdziła, że stan techniczny układu hamulcowego przed wypadkiem był prawidłowy, że powstałe uszkodzenie było wynikiem uderzenia o przeszkodę.

Reklama

Jak wynika z komunikatu Prokuratury Krajowej, biegły nie stwierdził śladów działania narzędzi, które mogłyby być użyte w celu rozdzielania przewodu, ani takich cech powierzchni przełomów, które mogłyby świadczyć o zmęczeniowym charakterze uszkodzenia. Biegły wskazał ponadto, że przewody hamulcowe doprowadzające płyn do pozostałych kół nie noszą śladów uszkodzeń, które mogłyby powodować wyciek płynu hamulcowego.

Opinia ta potwierdza, że stan techniczny układu hamulcowego nie miał wpływu na zaistnienie wypadku, ani nie miał związku z jego przebiegiem.

Prokurator Pakuła potwierdził, że przesłuchany został dwukrotnie - jako świadek - kierowca tira, który przejeżdżał obok samochodu posła. - Zeznania kierowcy tira jednoznacznie wskazują, że widział pojazd stojący w poprzek drogi, a światła, które widział, były światłami tego pojazdu. Nie widział natomiast osób, które miałyby chodzić wokół samochodu - mówił Pakuła.

Dodał, że słowa kierowcy potwierdzają to, co prokuratura już wie - że doszło w pierwszej kolejności do uderzenia auta posła w barierę, a następnie samochód stanął w poprzek drogi. - Nic nowego się nie wydarzyło, co by uprawniało, do snucia nowych teorii - mówił.

W celu wyjaśnienia okoliczności sprawy łódzka prokuratura okręgowa podjęła decyzję o powołaniu biegłych z zakresu ruchu drogowego i medycyny sądowej z krakowskiego Instytutu Ekspertyz Sądowych im. prof. Jana Sehna Pracowni Badań Wypadków Drogowych. Biegli mają wydać kompleksową opinię o przebiegu wypadku i jego przyczynach, a także o mechanizmie powstania obrażeń doznanych przez pokrzywdzonych.

Mają także wskazać m.in., gdzie w pojeździe znajdował się poseł w chwili wypadku, a także czy jego zgon nastąpił w wyniku uderzenia jego auta w barierkę energochłonną, czy też nastąpił w wyniku uderzenia w stojące na jezdni auto przez forda transita.

Na wniosek biegłych w nocy z poniedziałku na wtorek zostanie przeprowadzony ponowny eksperyment procesowy. Celem tego eksperymentu jest pogłębienie ustaleń odnoszących się do możliwości i zdolności obserwacji pojazdu posła przez innych uczestników ruchu drogowego.

Według poniedziałkowej "Rzeczpospolitej" prokuratura ustaliła, że w aucie Rafała Wójcikowskiego uszkodzony był przewód hamulcowy. "Rz" informuje, że śledczy odnaleźli nowego świadka w sprawie. Jest nim kierowca białego tira, który tuż przed śmiercią posła zdołał ominąć jego samochód.

- Odnaleźliśmy kierowcę tego tira. Potwierdził, że widział samochód stojący na awaryjnych światłach, dostrzegł uszkodzenie auta z przodu, ale nie było nikogo na zewnątrz. Uznał, że nie ma potrzeby się zatrzymywać - mówi "Rz" prokurator Krzysztof Kopania.