Kia Ceed trzeciej generacji jest już wśród nas – samochód odsłonił wdzięki podczas specjalnego pokazu w Monachium i rozpoczął koreański desant na klasę zdominowaną przez niemieckich rywali. Pod względem stylistycznym nowy model zrywa z okrągłymi kształtami poprzedników. Proste, ostro cięte linie ułożono na sportowo. Niższe i szersze nadwozie sprawia wrażenie lekkiego. Modne proporcje uzyskano przez przesunięcie kabiny do tyłu.
Długa maska wysmukla całą sylwetkę, a charakterystyczny dla marki "tygrysi nos" w osłonie chłodnicy stał się szerszy i węszy bliżej asfaltu. Zjawiskowy Stinger nie będzie musiał wstydzić się za najmłodsze rodzeństwo. I nic w tym dziwnego, bo nowy Ceed swoją urodę zawdzięcza zespołowi europejskich projektantów z centrum designu we Frankfurcie. A kierował nimi Niemiec Peter Schreyer – główny stylista Kia na świecie – oraz urodzony we Francji Gregory Guillaume, szef designu w Kia Motors Europe.
Europejskie pochodzenie nowego rywala golfa ma też podkreślać zmodyfikowana nazwa – dotychczasową cee'd zastępuje od teraz pisownia Ceed, która pochodzi od pierwszych liter hasła "Community of Europe, with European Design".
Kabina pod gust Europejczyków
Lekki styl ciasno opinający sylwetkę auta wlewa się także do środka. Szeroko otwierane drzwi ułatwiają wsiadanie i wysiadanie. Fotele są wygodne wyprofilowane, mogą mieć podgrzewanie i klimatyzowanie. Pozycja za kierownicą też niczego sobie – siedzi się niżej nad jezdnią. Deskę rozdzielczą delikatnie skierowano ku szoferowi, a jej centrum zajmuje nowy system multimedialny, który połączy się z internetem. Obsługa instrumentów pokładowych jest łatwa, schowków w sam raz.
Więcej miejsca dla pasażerów
Nową jakość widać jak okiem sięgnąć. Całość w dotyku sprawia miłe wrażenie – czuć, że przy konstrukcji kabiny sięgnięto po materiały ze znacznie wyższej półki. I dopieszczony będzie nie tylko prowadzący, bo dzięki nowej platformie inżynierom udało się wygospodarować więcej przestrzeni na nogi i nad głową dla pasażera siedzącego z przodu. Również na tylnej kanapie przybyło luzu na wysokości ramion. Bagażnik oferuje 395 l pojemności, czyli o 15 l więcej niż kufer poprzednika.
Sport to zdrowie
Ale nie tylko projektem i urodą nowy Ceed ma przyciągać kierowców ze Starego Kontynentu. Żeby zadziorny design nie okazał się obietnicą bez pokrycia, Kia do pracy przy swoim kompakcie zatrudniła kolejnego Niemca z bogatym bagażem doświadczenia w motoryzacji. Albert Biermann przez lata tworzył BMW serii M, teraz zajmuje wysoką pozycję w strukturach koreańskiego koncernu. A jego zadanie to głównie finalne zestrojenie aut i to właśnie on nadzorował dopieszczanie zupełnie nowego układu jezdnego modelu Ceed.
Efekty? Wygląda na to, że Niemcy wypuszczając go z rąk strzelili sobie w stopę. Podobno słynny inżynier wytężył komórki i sprawił się tak dobrze, że po przestawieniu w tryb Sport samochód aż kipi na myśl o zakrętach – im ich więcej tym lepiej, zawieszenie napina muskuły, wspomaganie układu kierowniczego słabnie, a silnik żwawiej zabiera się do roboty. Tryb Normal sprowadzi kierowcę na ziemię – przywróci lekkość prowadzenia i powinien pomóc oszczędzać paliwo. Auto ma też być stabilne przy prędkościach autostradowych, a na bardziej zdegradowanych drogach nierówności tłumić bez denerwującego trzęsienia pasażerami czy podejrzanych hałasów.
Trzy silniki benzynowe i turbodiesel
Kia na bazową jednostkę wyznaczyła silnik 1.4 MPi/100 KM. Więcej koni mechanicznych dzięki turbo dostarczy trzycylindrowy 1.0 T-GDi/120 KM i nowy 1.4 T-GDi/140 KM– mniejszy nie będzie dostępny w Polsce, a większy w ofercie zastąpi wolnossącą konstrukcję 1.6 GDI. Wysokoprężny napęd 1.6 CRDi będzie dostępny jako wariant o mocy 115 KM i 136 KM (280 Nm w obu przypadkach). Każdy silnik współpracuje z 6-stopniową skrzynią manualną, a do 1.4 T-GDi i 1.6 CRDi jako alternatywę przewidziano 7-biegowy dwusprzęgłowy automat.
Ceed to pierwszy europejski model Kia, który jedzie samopas
Ceed nowej generacji na pokładzie przywiezie zaawansowane rozwiązania technologiczne. Największą nowością będzie opcjonalny asystent jazdy w korku nazwany Lane Following Assist, który potrafi automatycznie kierować, hamować i przyspieszać do 130 km/h (system autonomicznej jazdy poziomu drugiego). Samochód z takim rozwiązaniem nie tylko sam utrzyma się na środku swojego pasa ruchu, ale też dopilnuje bezpiecznego dystansu od pojazdu poprzedzającego. Oczywiście ręce muszą znajdować się cały czas na kierownicy, bo takie (przynajmniej na razie) są wymogi prawne.
Lista dodatkowych bajerów obejmuje też aktywny tempomat z funkcją Stop&Go oraz systemy: monitorowania martwego pola widzenia lusterek i ostrzegania o pojazdach zbliżających się z boku, wspomagający zmianę pasa ruchu i minimalizujący ryzyko zajechania drogi, ostrzegania przed kolizją przy wyjeździe z miejsca parkingowego tyłem, wspomagania parkowania i rozpoznawania pieszych. Bezpieczeństwo podróży podniosą też opcjonalne reflektory wykonane w pełni w technologii LED.
Niezależnie od wersji, seryjnie w Ceedzie III znajdziemy m.in. siedem poduszek powietrznych, system ostrzegający o zmęczeniu kierowcy, układ utrzymywania auta na pasie ruchu i aktywne awaryjne hamowanie po rozpoznaniu pieszego na torze jazdy.
Nowa Kia Ceed zadebiutuje oficjalnie na początku marca w czasie salonu samochodowego w Genewie. Producent poza pięciodrzwiowym hatchbackiem zapowiada też odmianę kombi. Samochód będzie produkowany i sprzedawany wyłącznie w Europie już pod koniec drugiego kwartału 2018 roku.
Szanse? Znając podejście koreańskiej marki do biznesu w Polsce, to znowu postawią na korzystny współczynnik ceny do wyposażenia. Do tego długa 7-letnia gwarancja do 150 tys. km i kierowcy ustawią się w kolejce. Tak było w przypadku dwóch poprzednich generacji, więc dlaczego ma nie zadziałać i teraz.