Jarosław Kaczyński z konwencji PiS we Wrocławiu wracał autem. Okazało się, że jego kierowca ma dość ciężką nogę. Samochód gnał z prędkością nawet 140 kilometrów na godzinę mimo terenu zabudowanego. Poza tym auto wyprzedzało na podwójnej ciągłej, zdarzało się, że jego manewry zmuszały jadące z naprzeciwka auta do zjechania na pobocze. Podobnie poruszał się drugi samochód, którym jechała ochrona prezesa PiS.
Zapytany o komentarz wiceszef PiS Adam Lipiński zwrócił się do dziennikarzy TVN24 z apelem: "Bądźcie trochę bardziej obiektywni. Na przykład nagrajcie pozostałych liderów - nagrajcie kolumnę premiera, nagrajcie pana Napieralskiego. Zróbcie to, bo taka jednostronność jest źle widziana w naszym środowisku i źle świadczy o polskich mediach, przynajmniej części polskich mediów".
Adam Hofman z kolei stwierdził, że nie jest to temat istotny dla kampanii wyborczej. "Zakłada pan, że to prezes, a ja nie wiem czyje to auto. Co tu komentować - pojechaliście za prezesem i nagraliście licznik w samochodzie. No brawo!" - mówił w rozmowie z TVN24 rzecznik PiS.