Nowy szef klubu SLD Leszek Miller od niedawna znów podróżuje służbową limuzyną z kierowcą - zauważa Fakt.
Fotoreporterzy gazety przyłapali Millera gdy w sobotnie popołudnie przed siedzibą partii przy ul. Rozbrat polityk usadowił się na tylnej kanapie partyjnej limuzyny.
Ruszyli. Kierowca wiózł go do domu. Środek miasta - na liczniku 120 km/h. Przejeżdża też na czerwonym świetle.
Skąd ten pośpiech? Zdaniem "Faktu" były premier spieszył się do domu. Być może na stole czekał już gorący obiad. W budynku SLD zlikwidowano restaurację, a tu już po godzinie 16...
PiS broni biednych? A przyboczny Kaczyńskiego w trenczu za...