Liczby nie kłamią! Aż 40 procent wypadków zdarza się, kiedy kierowca auta włączając się do ruchu lub wyjeżdżając z ulicy podporządkowanej najzwyczajniej w świecie nie zauważa motocyklisty. Mało tego, 25 procent kolizji dzieje się na tzw. "lewoskręcie", gdy kierowca auta zajedzie drogę motocykliście, czyli nie ustąpi mu pierwszeństwa.
>>>Motocyklistów uratuje... satelita
Jednak jak dowodzą badania inżynierów PIMOT, do tych nieszczęść nie doszło by, gdyby motocykliści nie odkręcali manetki gazu do dechy! Specjalna symulacja wykonana przy pomocy programu V-Sim, którego biegli używają zazwyczaj do odtwarzania przebiegu wypadków, w obrazowy sposób wyjaśniła to co da się także opisać prawami fizyki. Spece podkreślają w swoim raporcie, że bardzo ważnym parametrem są możliwości pojazdów do przyspieszania…
Oto dowody. Samochód przyspiesza ok. 2-3 m/s2. Dla porównania motor średniej klasy jest dwa razy szybszy - od 4 do 6 m/s2, ścigacz z tabunem koni potrafi pędzić 6-8 m/s2. Przy takich osiągach kierowca auta nie ma szans by w jakikolwiek sposób zareagować, motocyklista trafia w samochód niczym grom z jasnego nieba - taka kolizja często kończy się nieszczęściem…
>>>Patrz w lusterka! Oni są wszędzie...
Specjalići są pewni - statystycznie najczęstszymi kolizjami samochodowo-motocyklowymi są uderzenia jednośladem w bok pojazdu. Motocyklista może mówić o dużym szczęściu jeżeli "przefrunie" nad samochodem. O tym czy motocykliście uda się przeskoczyć ponad pojazdem, decyduje przede wszystkim wysokość siedzenia i jego pozycja. O konsekwencjach na pewno decyduje prędkość!
W teście zderzeniowym rozpędzony do 52 km/h jeden z motocykli uderzył w ustawiony prostopadle do toru jazdy samochód. Manekin był ustawiony w normalnej pozycji. Po zderzeniu hełm manekina uderzył w bok pojazdu. "Motocyklista" nie od razu został wyrzucony do góry, lecz najpierw nadział się podbrzuszem na zbiornik paliwa. Przednie zawieszenie motocykla zostało obcięte poniżej dolnej półki. Tylna część motocykla wyleciała na ponad 2 metry w powietrze. Motocykl obracając się wokół przedniego koła, opadł na maskę samochodu, a następnie na ziemię, przygniatając i miażdżąc goleń manekina.
Po uderzeniu głową o dach samochodu w najlepszym wypadku uszkodzone zostaną kręgi szyjne. W najgorszym razie nastąpi skręcenie karku.
Uderzenie ścigacza w samochód miałoby dla motocyklisty równie tragiczne skutki. Pochylona do przodu, niska sylwetka kierowcy nie daje dużych szans na przelecenie ponad dachem. W drugim teście motocykl rozpędzono również do 52 km/h. Z tą prędkością uderza w środkową część samochodu. Manekin, tak samo jak w poprzednim motocyklu, zahacza podbrzuszem o zbiornik. Przednie zawieszenie motocykla wygina się do tyłu, tak, że koło przednie opiera się o blok silnika. Przednia część osłony razem ze stelażem, znajdującym się pod nią, pochłonęła część energii uderzenia i opóźniła moment kolizji głowy manekina z rynienką dachową.
Motocykl obrócił się częściowo wokół przedniego koła i przygniótł - jak poprzednio - nogę wyrzuconego wcześniej na bok kierowcy. Dzięki mocniejszej konstrukcji zawieszenia manekin z mniejszą prędkością uderzył w auto. Pozycja kierowcy prawie całkowicie wyklucza możliwość przeskoczenia przez samochód. Z kolei masywniejsza konstrukcja motocykla, ze strefą zgniotu, daje większe szanse na przeżycie.
>>>Zobacz, ile zapłacisz za piracką jazdę
"Chcielibyśmy, aby zapis takiego crash testu był wykorzystywany w procesie szkolenia przyszłych kierowców motocykli. Jest on tak wymowny, że powinien go obejrzeć każdy, kto zamierza prowadzić motocykl" - powiedział Radosław Stępień, wiceminister i wiceprzewodniczący Krajowej Rady Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego.
Wniosek z doświadczeń PIMOT-u jest jasny - oczy wokół głowy kierowcy samochodu to za mało, motocykliści muszą liczyć się z tym, że chwila adrenaliny jaką daje "ostra jazda" naprawdę może skończyć się tragedią…
Dane statystyczne przedstawione przez PIMOT wskazują, że motocykliści należą do grupy niechronionych uczestników ruchu drogowego, a motocykle stają się coraz bardziej popularnym środkiem lokomocji. Jeszcze w 2005 roku w Polsce było zarejestrowanych 754 tys. takich pojazdów, w 2007 roku zaś - już 825 tys., a zatem tylko w ciągu dwóch lat ich liczba zwiększyła się o ponad 71 tysięcy. Natomiast w samym 2008 r. zarejestrowano ponad 59 tys. motocykli i 158 tys. motorowerów, czyli o prawie 40 proc. więcej niż w 2007 r. Bardzo często użytkownikami tego rodzaju pojazdów są ludzie młodzi, bardziej skłonni do ryzykownych działań na drodze, którym zwykle trudno zaakceptować jest to, że konsekwencje ich niebezpiecznych zachowań ponoszą nie tylko oni, ale też inni użytkownicy dróg. Od 2005 roku Policja odnotowuje wzrost liczby wypadków z udziałem motocyklistów.
Pokaz został zorganizowany w Warszawie przez Przemysłowy Instytut Motoryzacji (PIMOT) i Koło Naukowe Wydziału Samochodów i Maszyn Roboczych Politechniki Warszawskiej, wspólnie z Ministerstwem Infrastruktury i Krajową Radą Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego (KRBRD).