Nowa etykieta to efekt rozporządzenia UE. Zgodnie z literą prawa ilość klas opon zostanie ograniczona do pięciu (od A do E).
Od 1 maja 2021 roku nie są już dozwolone i znikają z rynku opony w klasach F i G (ze względu na opory toczenia oraz przyczepność na mokrej nawierzchni).
– Etykiety energetyczne zapewniają jasną i wspólną klasyfikację osiągów opon pod względem oporów toczenia, hamowania na mokrej nawierzchni i hałasu zewnętrznego. Pomogą konsumentom w podejmowaniu świadomych decyzji przy zakupie opon, ponieważ będzie można łatwo je ocenić na podstawie 3 parametrów. Są to tylko wybrane parametry po jednym z zakresu efektywności energetycznej, drogi hamowania i komfortu – powiedział Piotr Sarnecki, dyrektor generalny Polskiego Związku Przemysłu Oponiarskiego (PZPO).
Jak czytać etykiety na oponach?
Nowa etykieta zawiera te same trzy klasyfikacje, co poprzednio – dotyczące efektywności paliwowej, przyczepności na mokrej nawierzchni i poziomu hałasu. Jednak ikony klas w przyczepności na mokrej nawierzchni i efektywności paliwowej zostały przeprojektowane tak, aby upodobnić je do etykiet urządzeń gospodarstwa domowego. Puste klasy zostały usunięte a skala oznaczona jest literami od A do E. Ponadto, klasę hałasu zależną od poziomu decybeli podano w nowy sposób, przy użyciu liter od A do C.
Na nowych oznaczeniach wprowadzono dodatkowe piktogramy informujące o zwiększonej przyczepności opon na śniegu i/lub na lodzie (uwaga: piktogram dotyczący przyczepności na lodzie dotyczy tylko opon do samochodów osobowych). Pokazują one dopuszczalność użycia opony w określonych warunkach zimowych. Na etykietach, w zależności od modeli opon, może wystąpić sytuacja braku tych oznaczeń, tylko oznaczenia przyczepności na śniegu, tylko oznaczenia przyczepności na lodzie lub obu tych oznaczeń.
– Występujący sam symbol przyczepności na lodzie oznacza oponę przeznaczoną na rynki skandynawski i fiński – o mieszance gumowej jeszcze bardziej miękkiej niż typowych opon zimowych, dostosowanej do bardzo niskich temperatur i długiego zalegania lodu oraz śniegu na drogach – wyjaśnił Sarnecki. – Takie opony na suchych czy mokrych drogach w temperaturach około 0 st. C i powyżej (co często zdarza się w czasie jesieni i zim w Europie Środkowej) będą prezentowały mniejszą przyczepność i znacznie wydłużoną drogę hamowania, podwyższony hałas oraz zużycie paliwa. Nie mogą więc zastępować typowych zimówek i całorocznych opracowanych na nasze zimy – wskazał.
Kolejną nowością jest kod QR, który można zeskanować – aby uzyskać łatwy dostęp do europejskiej bazy danych o produktach (EPREL), gdzie dostępna jest karta informacyjna produktu, którą można pobrać oraz etykieta opony. Zakres stosowania etykiety oznaczenia opon zostanie rozszerzony i obejmie również opony do samochodów ciężarowych i autobusów, w przypadku których do tej pory wymagane było jedynie przedstawianie klas etykiet w materiałach marketingowych i technicznych materiałach promocyjnych.
Po co tyle zamieszania? Oponiarze tłumaczą, to zwiększeniem bezpieczeństwa, ochrony zdrowia oraz efektywności ekonomicznej i środowiskowej transportu drogowego przez dostarczanie użytkownikom końcowym obiektywnych, wiarygodnych i porównywalnych informacji na temat opon.
Dzięki nowym symbolom przyczepności na śniegu i oblodzonej nawierzchni kierowca może łatwiej znaleźć i kupić opony, które zostały zaprojektowane specjalnie dla obszarów o trudnych warunkach zimowych – takich, jak kraje Europy Środkowej i Wschodniej, kraje skandynawskie lub obszary górskie.
– Odnowiona etykieta to także mniejszy wpływ na środowisko. Ma na celu pomoc użytkownikowi końcowemu w wyborze bardziej paliwooszczędnych opon – a w konsekwencji zmniejszenie emisji CO2 przez pojazd do środowiska. Informacja odnośnie poziomu hałasu pomoże w redukcji zanieczyszczenia hałasem związanym ruchem drogowym – powiedział Sarnecki. – Wybierając opony należące do najwyższej klasy pod względem energooszczędności zużycie energii będzie nawet o 45 TWh rocznie niższe. Odpowiada to oszczędności około 15 mln ton emisji CO2 rocznie. To ważny aspekt dla wszystkich. Zyskuje jednak jeszcze bardziej na znaczeniu dla kierowców aut elektrycznych i hybryd plug-in – skwitował szef PZPO.