TOMASZ SEWASTIANOWICZ: Kilka sekund programu w TVP i cała Polska o panu mówi… Internauci śmieją się z Pana, że przyszedł Pan do studia "pod wpływem". Wszystko przez czerwoną kontrolkę, która zaświeciła się na alkomacie, kiedy pokazywał Pan na sobie, jak działa to urządzenie.

Reklama

MŁ. INSP. MAREK KONKOLEWSKI: Z dużej chmury mały deszcz. Wystarczy tylko dokładnie obejrzeć powtórkę programu "Świat się kręci" na stronie internetowej TVP1. Osoba, która dokładnie, klatka po klatce prześledzi ten materiał zobaczy, że prawa kontrolka na urządzeniu elektronicznym AlcoBlow, wskazująca poziom trzeźwości, zaświeciła na kolor zielony - to wskazywało bezsprzecznie, że jestem trzeźwy.

Czyli to, co zobaczył jeden z gości w studiu i wytknął Panu w programie na żywo, to nieprawda?

Rozumiem, że Janusz Popiel (ze Stowarzyszenia Pomocy Poszkodowanym w Wypadkach i Kolizjach Drogowych Alter Ego - przyp. red.) starał się być showmanem, rozluźnić sytuację, brylować w programie i wpisać się w jego konwencję, ale jego żart padł w momencie, gdy trzymałem urządzenie i nie wiedziałem, do której kamery je skierować. Rzeczywiście, świeciła kontrolka czerwona po lewej stronie, ale ona oznaczała, że urządzenie dokonuje weryfikacji trzeźwości i po prostu nie można dokonać kolejnego pomiaru.

Wtedy właśnie padły słowa pana Popiela. Mnie to zdezorientowało, bo jak mogła zaświecić kontrolka czerwona, skoro nie piłem alkoholu? Spojrzałem zdziwiony, a potem zaświeciła dioda zielona, która wskazała trzeźwość. On tego już nie zauważył - może z premedytacją, ale raczej dla żartu niż specjalnie stwierdził, że "świeci czerwona". Skwitowałem to "jestem trzeźwy, ponieważ badałem się wcześniej". Bo badałem się kilkakrotnie przed programem. Początkowo miał ktoś ze studia dmuchać w to urządzenie, ale ostatecznie przyjęliśmy wariant, że ja wykonam test na sobie. Na 100 procent zaświeciła kontrolka zielona, więc na 100 procent byłem trzeźwy.

Ktoś nie docenił siły telewizji?

Moim zdaniem głupi żart Popiela, który padł w niewłaściwym miejscu i w niewłaściwym czasie, akurat kiedy rozmawialiśmy na poważny temat tragedii powodowanych przez nietrzeźwych kierowców, sprawił, że hejterzy czy telewidzowie przestali zwracać uwagi na to, co działo się później. Zapaliło się zielone światełko oznaczające, że Konkolewski był trzeźwy, a mimo to poszedł frontalny atak "policjant jest pijany!". Zapewniam, że urządzenie było sprawne, a ja byłem trzeźwy.

Jestem zbyt poważną osobą, żeby przyjść do programu telewizyjnego na żywo, przy tak dużej widowni, gdzie rozmawiamy na temat dramatów, do których dochodzi z powodu nietrzeźwości na polskich drogach, żeby na własne życzenie dokonywać na sobie publicznej egzekucji. Rozumiem, że winny się tłumaczy, ale ja nie mam sobie nic do zarzucenia. Byłem trzeźwy i jest na to twardy dowód w postaci nagrania telewizyjnego. Nikt nie może zarzucić żadnej manipulacji, ponieważ jest to materiał, do którego prawa ma TVP.

Pańska reakcja przed kamerą podziałała na internautów jak iskra w składzie prochu…

Ktoś kiedyś powiedział, że jeżeli w wiadomościach ogłoszą, że żona pana X jest kobietą lekkich obyczajów, to tego nie da się odkręcić nawet wtedy, gdy okaże się, że X nigdy nie był żonaty. Nie mam żalu do hejterów internetowych. Było bardzo dużo pozytywnych komentarzy od ludzi, którzy w sposób uczciwy dochodzili do prawdy i którzy doszli do wniosku, że Konkolewski stał się ofiarą medialnego linczu w sieci. Jestem osobą asertywną, twardą i traktuję to jako nowe doświadczenie. Jest takie powiedzenie, które dobrze oddaje absurd tej sytuacji. Miarą sukcesu jest to, ilu masz wrogów.