Z relacji właściciela samochodu wynikało, że swoją hondę postawił na parkingu, przed jednym z kiosków ruchu, a gdy wrócił po 10 minutach auta już nie było.

Zagadka wyjaśniła się 20 minut później: dyżurny odebrał tym razem telefon od mężczyzny, który twierdził, że przez pomyłkę odjechał cudzym samochodem. Jak tłumaczył, koleżanka poprosiła go, aby zabrał jej auto do warsztatu. Dodała, że honda zaparkowana jest przed kioskiem ruchu.

Reklama

Mężczyzna zabrał auto do warsztatu. Po kilkunastu minutach odebrał telefon od koleżanki, która powiedziała, że odjechał nie tym samochodem, co powinien...

Okazało się, że mężczyzna nie miał problemu z dostaniem się do auta, gdyż przekazane przez koleżankę kluczyki doskonale pasowały zarówno do zamka w drzwiach, jak i do stacyjki...