"Nie zamierzamy płacić kar umownych" - to odpowiedź chińskiego COVEC-u na pozew Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. Jak informuje RMf FM do warszawskiego sądu trafił oficjalny sprzeciw chińskiego konsorcjum, z którym dyrekcja rozwiązała kontrakt na budowę dwóch odcinków autostrady A2 w okolicach Łodzi.
Sprzeciw chińskiej firmy Covec oznacza proces sądowy. Do dziś rozwiązanie problemów z autostradą A2 odbywało się w ramach postępowania upominawczego. GDDKiA domagała się od azjatyckich budowlańców zapłaty kar umownych za niedotrzymanie warunków kontraktu. Ci powiedzieli - nie. Zdaniem Chińczyków nie było podstaw do zerwania umowy przez polską stronę występującą w roli zamawiającego.
Pikanterii całej sprawie dodaje fakt, że teraz to Covec może wystąpić z pozwem przeciwko GDDKiA. Jakim cudem? Otóż do do wiosny 2011 roku prace konsorcjum na budowanych odcinkach autostrady były zaawansowane w ok. 20 procentach. Zdaniem Covec ich wartość pokrywa wartość żądanych kar umownych.
Zdaniem RMF FM na końcu chińskiego sprzeciwu jest zapis, że firma wystąpi z pozwem przeciwko Generalnej Dyrekcji. Będzie się domagać między innymi zaległych zapłat za wykonaną pracę.
Sąd jeszcze nie wyznaczył terminu pierwszej rozprawy. Najpewniej dojdzie do niej nie wcześniej niż na początku roku.
Komentarze(59)
Pokaż:
Juz wiecej tego bledu nie zrobie. Taniej bedzie poleciec do Pragi lub Drezna, tam wynajac samochod i przy okazji pokazac kawalek Czech lub Niemiec. Dziecku powiem ze omijanie ojczyzny to wina tych przekletych Chinczykow!
Prof. Krzysztof Rybiński (były wiceprezes Narodowego Banku Polskiego, konsultant Banku Światowego, Uniwersytetu Środkowo-Europejskiego, dyr. administracyjny w Centrum Badań Ekonomicznych Europy Środkowej i Wschodniej, główny ekonomista BZ WBK, główny ekonomista Banku BPH, prezes Polskiego Stowarzyszenia Ekonomistów Biznesu oraz członek Rady Towarzystwa Ekonomistów Polskich, wykładowca Szkoły Głównej Handlowej, partner Ernst & Young, kierujacy zespołem strategii ekonomicznej tej firmy, autor wielu publikacji naukowych i prasowych w zakresie ekonomii), jak wielu innych ekspertów finansowych, niezwykle krytycznie ocenia rządy Donalda Tuska.
Jak mówi, przeprosił śp. A.Leppera za porównanie go z Donaldem Tuskiem, bo Lepper tylko zapowiadał groźne dla finansów publicznych pomysły, a Tusk je realizował, zrealizował i realizuje. Rzeczywisty przyrost deficytu finansów publicznych sięga od kilku lat ponad 7% PKB rocznie, a przecież na koniec 2007 roku ten deficyt wynosił tylko 1,9% PKB co pozwoliło na zakończenie procedury nadmiernego deficytu, wszczętej wcześniej przez Komisję Europejską.
W roku 2009 ta procedura została wobec Polski wszczęta ponownie. Wysoki deficyt finansów publicznych, przekłada się, na gwałtowny przyrost długu publicznego, który na koniec roku 2009 wynosił 684 mld zł a teraz jest liczony w bilionach i rośnie szybko nadal.
Rząd ukrywa przed społeczeństwem faktyczny stan finansów państwa, prowdząc tzw. "kreatywną" księgowość czyli różne szachrajskie manipulacje księgowe, na ogromną skalę! Aż dziw, że ministrowi finanów uchodzi to na sucho.
Dla umożliwienia tych machinacji powołano m.inn. Krajowy Fundusz Drogowy, który emitował papiery dłużne o wyższej rentowności niż obligacje skarbowe (a więc finansował zobowiązania drożej niż Skarb Państwa) na finansowanie inwestycji drogowych, tylko po to, aby istniejącego długu nie zaliczać do długu finansów publicznych!
Krajowy Fundusz Drogowy, pożyczał środki i ten dług nie był zaliczany do długu publicznego! Zlikwidowano Fundusz Rezerwy Demograficznej, który gromadził środki na wspomaganie systemu emerytalnego w przyszłości, kiedy pogorszy się relacja liczby pracujących do liczby pobierających świadczenia. Pieniądze te, przekazano do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, a ZUS zadłuża się w bankach i ma juz manko liczone w bilionach.
Minister finansów, manipuluje też środkami europejskimi, zamieniając otrzymane z Unii miliardy euro na złote, i przekazując te środki beneficjentom, z wielomiesięcznym opóźnieniem, wykorzystując miliardy środków europejskich na finansowanie deficytu budżetowego! Pod koniec roku, używa środków budżetowych do nabywania tzw. instrumentów pochodnych, aby obniżyć dług na koniec roku, a także prowadzi gry na aprecjację złotego w ostatnich dniach roku aby sztucznie, na 1 dzień wzmocnić złotego, ponieważ po kursie z dnia 31 grudnia przeliczana jest część zagraniczna naszego długu.
Wyprzedano najcenniejsze składniki majątku narodowego. Akcje Orlenu, Lotosu, KGHM, PZU, wielkie koncerny energetyczne, kopalnie, zakłady chemiczne - wszystko to, idzie pod młotek za rządów Donalda Tuska. Mimo wyprzedaży, sam tylko, dług publiczny, obecnie zbliża się do kwoty 100 tysięcy na każdego Polaka a wg oficjalnych dokumentów rządowych na koniec 2013 roku wyliczony na 920 mld zł, przy obecnym tempie jego wzrostu będzie 3 do 4 razy większy!
Dzięki machinacjom w ramach "kreatywnej księgowości", rząd ukrywa faktyczną wielkość długów przed Polakami, inwestorami i przed wysokimi komisarzami UE.
Panaceum na realną już w tym roku, katastrofę finansów publicznych ma być podwyżka podatków: podnoszenie stawek VAT, akcyzy na paliwo, alkohole i papierosy, zamrożenie progów podatkowych w PIT (a więc podwyżka tego podatku), enigmatyczne oszczędności wydatków i fundusze, które rząd spodziewa sie uzyskać z Unii Europejskiej.
Minister Rostowski aby móc rozwinąć tę "kreatywną" (czytaj oszukańczą) księgowość, jest tak bezczelny i pewny siebie, że domagał się od UE, akceptacji dla zmiany definicji długu publicznego w Polsce (nie zaliczania do długu środków przekazywanych przez budżet do OFE), co pozwoliłoby "obniżyć" dług publiczny o kilkanaście procent PKB, metodą L.Wałęsy „stłuczcie termometr to zniknie gorączka”.
Wg wyliczeń prof. Krzysztofa Rybińskiego i wielu innych ekspertów finansowych w 2010 roku, spodziewali sie oni, że rząd Donalda Tuska wyprzedawszy majątek narodowy, na koniec 2011 roku wygeneruje astronomiczny dług ok. 900 mld zł a więc jak twierdzili uczyni nas gołodupcami!" i wszystko się zgadza opróćz tego, że ten dług już teraz jest liczony w bilionach zł i na konieć roku może być 3 do 4 razy większy niz sie spodziewano w 2010 r.
tam Chinczycy buduja luxusowy hotel
placa miejscowym pracownikom 8 zloty na dzien,
mozna widziec jacy spaniali oni sa, to mafiosi juz lepiej placa.
Lepiej zdala od Chinczykow.