Szybki start przychodzi mu z łatwością. Od pierwszego metra Saab rwie do przodu, niczym rażony prądem. Jego dieslowskie, 180-konne serce podgrzewają dwie turbosprężarki - pierwsza, mniejsza pracuje sama do 1500 obr./min. Zabawa zaczyna się, kiedy mocniej kopniesz gaz - powyżej 1500 obr./min z pomocą przychodzi drugi układ turbo.
Kiedy wskazówka obrotomierza minie "3", większe doładowanie działa już niezależnie. W kabinie słychać wtedy gwizd zasysanego powietrza. Auto zamienia się w najprawdziwszego myśliwca. Mocny silnik podnosi głos tylko przy przyspieszaniu, a potem zapada błoga cisza.
Możliwości? Ogromna siła ciągu roluje asfalt na każde zawołanie! Bez protestów czy turbodziury… 90 proc. maksymalnego momentu obrotowego kierowca ma pod nogą od 1500 do ok. 3250 obr./min. Całe 400 Nm kotłuje się pod maską między 1850 a 2750 obr./min. Gaz w podłogę i auto katapultuje do "setki" w 8,5 sekundy. Spalanie? Jak kot napłakał - średnio niecałe 7 litrów…
Jazda? Na równej drodze saab jest pewny siebie, dynamiczny i bezpieczny. Małe turbulencje pojawiają się dopiero po wjechaniu w koleiny. 30-centymetrowe tarcze hamulcowe powodują przeciążenie, podobne do ciągu wstecznego odrzutowca. Na szczęście przez sztywne zawieszenie 9-3 nie nurkuje przy hamowaniu.
Wnętrze? Luksus przez duże "L". Zapach miękkiej, jasnej skóry i stacyjka między fotelami są modne przez cały rok. Pod specjalnie opracowanym "szmacianym" dachem mamy ciepło zimą, chłodno latem i przyjemnie przez całe życie. Kiedy nie pada, złożone pokrycie odsłania kokpit niczym z gripena. Nocą zielone podświetlenie wygląda równie intrygująco, co zagęszczająca się skala prędkościomierza. Aż żal wysiadać…