Okazuje się, że Oisin Tymon, czyli jeden z byłych producentów programu "Top Gear", którego Jeremy Clarkson uderzył w twarz, zdecydował się pozwać do sądu słynnego prezentera oraz stację BBC.
Wiadomo, że prawnicy poszkodowanego Irlandczyka złożyli już pozew w londyńskim sądzie. Z doniesień brytyjskiej prasy wynika, że Tymon chce uzyskać ponad 100 tys. funtów odszkodowania za dyskryminację na tle rasowym i szkody moralne.
Przypominamy, że Jeremy Clarkson został zwolniony z BBC - brytyjska stacja nie przedłużyła kontraktu z gwiazdą programu motoryzacyjnego "Top Gear". To efekt kolejnej awantury - w wewnętrznym śledztwie ustalono, że Clarkson ubliżał producentowi za to, że ten nie zorganizował mu ciepłego posiłku - jak twierdzą świadkowie miał go nazwać m.in. "leniwym, p… Irlandczykiem". Na koniec prezenter uderzył producenta "Top Gear".
Potem tłumaczył to nowotworem, który miał wykryć jego lekarz, a który okazał się fałszywym alarmem.
Program miał na całym świecie około 350 mln fanów, dla których Jezza był główną atrakcją na równi z samochodami, które poddawał bezlitosnej ocenie po morderczych i wymyślnych testach. W ciągu 25 lat pracy w stacji Clarkson zasłynął z ryzykownie szczerych i politycznie niepoprawnych wypowiedzi, za które musiał już kilkakrotnie publicznie przepraszać. Balansował na krawędzi - nierzadko wytykano mu rasizm i seksizm. Solidarnie za Clarksonem odeszli też Richard Hammond i James May.